środa, 31 stycznia 2018

WIZJA MEDYCYNY BARBARY ZALEWSKIEJ

Ter­apeuci prak­tyku­jący uzdraw­ianie na odległość w sposób mniej lub bardziej świadomy wyko­rzys­tują prawa fizyki kwan­towej. Do grona bioter­apeutów posługu­ją­cych się tą tech­niką należy Bar­bara Zalewska z Białegostoku.


Przyz­naję, że to, z czym się w tym przy­padku spotkałam, stanow­iło dla mnie zaskocze­nie. Mimo bowiem, że od 19 lat prezen­tuję na łamach różnych tytułów pra­sowych syl­wetki wybit­nych pol­s­kich uzdrowicieli, nie natrafiłam dotąd na kogoś, kto w tak dogłębny sposób wnikałby w przy­czyny cud­zych dolegli­wości. A prze­cież dopiero usunię­cie pier­wot­nej przy­czyny pozwala pozbyć się schorzenia czy prob­lemu raz na zawsze.
Bar­bara Zalewska już w szkole bardzo lubiła fizykę. Jej drugą pasją była ezoteryką. Czy­tała wszys­tko, co w lat­ach 70. było dostępne na rynku: Życie po życiu, książki z zakresu medy­cyny chińskiej, wedyjskiej i inne. Ponieważ ciągnęło ją do bioter­apii, ukończyła kurs z tej dziedziny, a nawyk pogłębia­nia wiedzy pozostał do dziś. Jed­nak w pewnym momen­cie, a było to przed 30 laty, odkryła w sobie niezwykły dar: dostępu do Kro­niki Akaszy.
Czas jawi się jej jako linia ciągła: bez podzi­ału na przeszłość, ter­aźniejs­zość i przyszłość. Widzi wieczne teraz i może się w nim swo­bod­nie poruszać: nieważne, czy chodzi o sto czy o pięćset lat wstecz. Uważa, że to bardzo ważne dla heal­era: gdyż przy­czyna choroby może tkwić w życiu płodowym albo w poprzed­nich wcie­le­ni­ach. Heal­erka, o której dziś piszę, potrafi do niej dotrzeć.
Kłopotliwa fobia
Do gabi­netu Bar­bary Zalewskiej trafił 17-​latek pracu­jący w rodzin­nym gospo­darst­wie rol­nym. Pan­icznie bał się myszy i szczurów. To bardzo kłopotliwa fobia, bo w stodole, w domu czy na polu cią­gle stykał się z gry­zo­ni­ami. Skąd wzięła się ta przy­padłość?
Heal­erka cofnęła się w przeszłość i ujrzała klienta zakopanego po szyję w ziemi. Szczury i myszy zjadały go żyw­cem. Dawnymi czasy – doda­jmy – wymierzano taką karę.
Dlaczego wiz­ual­i­zowany przez ter­apeutkę skazaniec musiał tak okrut­nie cier­pieć? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, należało zajrzeć w odle­gle­jszą przeszłość. Okazało się, że chłopak prze­bywa w ciężkim więzie­niu za grubym murem. Aby nie umrzeć z głodu, zabija gry­zonie i zjada je na surowo. Gdyby robił to tylko dla podtrzy­ma­nia życia – kon­sek­wencje nie byłyby tak dotk­liwe. Niestety, on zaczy­nał znę­cać się nad zwierzę­tami, zada­jąc im tor­tury. Dusze dręc­zonych gry­zoni wyko­rzys­tały moment, kiedy mogły wziąć odwet na swoim krzy­wdzi­cielu. Kiedy chło­piec zrozu­miał swój błąd i przeprosił dusze myszy i szczurów za wyrząd­zone im zło, fobia ustąpiła jak ręką odjął.
Przy­pom­ni­jmy, że efekty fizyki kwan­towej wyko­rzys­tują w swo­jej pracy również twórca biore­zona­torów Prze­mysław Bara­nowski z Poz­na­nia oraz Piotr Leszczyński prak­tyku­jący m.in. chirurgię fan­to­mową, pro­gramowanie RNA i DNA.
Leniwe niemowlę
Młoda matka zgłosiła się z dwu­miesięcznym niemowlę­ciem, które nie potrafiło ssać piersi. Heal­erka zajrzała do Kro­niki Akaszy, żeby sprawdzić, jakie skutki przyniesie sztuczne karmie­nie maleństwa. Okazało się, że pojawią się prob­lemy z traw­ie­niem; w przyszłości grozi dziecku celi­akia. Trzeba było ustalić, kiedy zanikł odruch ssa­nia. Ter­apeutka zobaczyła, że stało się to w siód­mym miesiącu ciąży. Wró­ciła do tego momentu, wymazała błędny kod malucha, a matce zale­ciła zioła sty­mu­lu­jące lak­tację. Za to niemowlę zaczęło ssać pierś rodzi­cielki, unika­jąc grożą­cych mu kłopotów trawiennych.
Potęga myśli
Myśl jest energią, z której potęgi na ogół nie zda­jemy sobie sprawy. Tym­cza­sem to właśnie kwanty energii myśli wpły­wają na ciało ener­gety­czne, a zniek­sz­tałce­nie pola ener­gety­cznego popy­cha atomy i w efek­cie pow­staje dys­funkcja ciała fizy­cznego. Moja rozmów­czyni przy­tacza w tej mierze poucza­jący przykład: Żona mówi do męża: Żeby cię pogięło, a mężczyzna wkrótce potem zwija się z bólu pod wpły­wem ataku kor­zonków ner­wowych. Doda­jmy, że roz­mowa doty­czyła sprzedaży samo­chodu, a transakcja nie była na rękę pani domu. W swoim gabinecie ter­apeutka uświadomiła małżonkom, że nie jest to dobry moment na pozby­cie się auta. Wskazała korzystny ter­min, odradza­jąc wszelkie dzi­ała­nia na siłę. Kiedy zain­tere­sowani sobie to uświadomili, ból kor­zonków sam ustał: bez środ­ków prze­ci­w­bólowych i przykłada­nia rąk.
Myśl, aby zaczęła dzi­ałać, nie musi być wypowiedziana. Wystar­czy, by zrodz­iła się w głowie i została wzmoc­niona emocją, a może okazać się groźniejsza od wymówionego przek­leństwa – twierdzi Bar­bara Zalewska.
Oto porzu­cona przez narzec­zonego dziew­czyna wysyła w jego kierunku intencję: Beze mnie to ty uschniesz. Myśl dociera do adresata w momen­cie, kiedy siedząc za kierown­icą mija suche, martwe drzewo. Negaty­wna ener­gia trafia na podatny grunt: kości młodego mężczyzny zaczy­nają próch­nieć, lekarze pode­jrze­wają nowotwór. Na szczęś­cie dzięki uświadomie­niu przy­czyny choroby w porę udaje się ją zatrzy­mać i cofnąć zmi­any w kośćcu.


Mech­a­nizm – tłu­maczy Zalewska – jest taki: kiedy Wszechświat dowiaduje się, że poz­nal­iśmy przy­czynę prob­lemu, ten ostatni znika. Nie zawsze dzieje się to naty­ch­mi­ast: kiedy zmi­any są poważne, zaawan­sowane, orga­nizm potrze­buje czasu i odpowied­nich dawek energii, aby zmieniła się wadliwa kon­fig­u­racja atomów.
Napraw­ianie zmian w układzie kost­nym bywa czasochłonne. Niedawno ter­apeutka poma­gała młodemu pra­cown­ikowi browaru, po którego ręce prze­toczyła się ciężka beczka piwa. Kości pal­ców zras­tały się praw­idłowo, był nato­mi­ast kłopot z drob­nymi kośćmi nadgarstka. Pani Bar­bara codzi­en­nie – przez dwa tygod­nie – wykony­wała zabiegi na odległość (zdarze­nie miało miejsce w Niem­czech). Kiedy chirurg zdjął gips, ręka była sprawna: wystar­czyło kilka prostych ćwiczeń, aby chory mógł się nią posługi­wać tak, jak przed wypadkiem.
Bądź optymistą
Na szczęś­cie nie każda myśl naład­owana negaty­wną energią zaszkodzi adresatowi, odbier­a­jąc mu np. zdrowie czy powodze­nie. Jeśli natrafi na człowieka rados­nego, który czuje się kochany, dowartoś­ciowany – odbije się i rozproszy w przestrzeni, albo wróci do nadawcy w postaci tzw. uderzenia zwrot­nego. Ener­gia radości jest bowiem o wiele sil­niejsza od złych, nien­aw­ist­nychżyczeń. Gorzej, gdy osoba, będąca celem ataku zna­j­duje się w dołku psy­chicznym: jest smutna, zagu­biona, pełna obaw, lęku. Wtedy negaty­wna ener­gia myśli czy przek­leństwa zna­jdzie do niej dostęp i może zapoc­zątkować pro­ces chorobowy, który będzie rozwi­jał się latami.
Strach czyni człowieka najbardziej podat­nym na niszczące odd­zi­ały­wa­nia ener­gety­czne. Niez­dol­ność do prze­bacza­nia, pielęg­nowanie w sobie urazów i roz­pamię­ty­wanie doz­nanych przed laty krzywd, sty­mu­luje rozwój choroby. Np. kur­czowe trzy­manie się czegoś lub kogoś sprowadza reuma­toidalne zapale­nie stawów. Z kolei zapom­i­nanie iroztrzepanie w młodości może w podeszłym wieku rozwinąć się w chorobę Alzheimera.
Pogoda wewnętrzna, uśmiech i dobre słowo dla każdego – oto nieza­wodna pro­fi­lak­tyka zdrowia. Jak jed­nak wiemy, nawet święci mistycy przeży­wają noce ducha: chwile słabości, zach­wia­nia wiary we wszech­moc i doskon­ałą dobroć Boga.
W tym, co się wydarza, nie ma nic przy­pad­kowego czy nieza­służonego. Na wszys­tko kiedyś zapra­cow­al­iśmy: odczuwamy w ten sposób skutki swoich dzi­ałań z poprzed­nich wcieleń. Każde spotkanie, nawet banalna wymi­ana zdań mają nas czegoś nauczyć. Na przykład pytanie o godz­inę, winno nam uświadomić, że nie szanu­jemy czasu. To nie przy­padek, że prze­chodzeń, który o to zagad­nął, spośród setek innych osób wybrał właśnie nas. Za każdym razem albo coś komuś dajemy, albo coś otrzy­mu­jemy od drugiego człowieka.
Opowiadam ter­apeutce, że gdy podążałam na nasze spotkanie, młoda dziew­czyna zapy­tała mnie o ulicę Brożka. Odpowiedzi­ałam, że nie znam tej dziel­nicy, a sto metrów dalej trafiłam na poszuki­waną przez nią ulicę. Jak to zin­ter­pre­tować?
Pani Bar­bara zamyka oczy, wykonuje ruch głowa i wyjaś­nia: spotkana osoba wzięła mnie za mieszkankę tej dziel­nicy, gdyż zamieszku­jące te bloki osoby są w wieku zbliżonym do mojego. Nato­mi­ast na głęb­szym planie jej dusza zako­mu­nikowała mojej: Nie zamykaj się w swoim świecie, jest tyle miejsc, które warto poznać.
Diag­noza w transie
Aby dotrzeć do przy­czyny, czyli pier­wszej myśli, która wywołała chorobę, ter­apeutka posługuje się transem. Wchodzi w zmieniony stan świado­mości, sta­jąc się nie­jako klonem osoby, która się zgłosiła. Przyj­muje wtedy wszys­tkie jej cechy, uczu­cia i zyskuje wgląd w his­torię tego drugiego człowieka. Jed­nocześnie jed­nak zachowuje własną osobowość. Przechadza­jąc się po linii czasu odt­warza zdarzenia z przeszłości. Chory bywa zdu­miony, kiedy ustami ter­apeutki prze­mawia jego dawno nieżyjący krewny.
Bar­bara Zalewska w pewnym momen­cie pyta, czy chcę przekonać się (zobaczyć), jak pracuje. Potwierdzam i rozglą­dam się za jakimś klien­tem, którego można by sfo­tografować. Ale to ja będę bohaterką seansu. Siadam więc wygod­nie na kanapie, a heal­erka zamyka oczy i staje w takiej postawie, jakby całym ciałem sztur­mowała niewidzialną przeszkodę. Bo tak właśnie ułożyła się moja ener­gia.
Dlaczego?
Ter­apeutka przy­wołuje obraz z dzieciństwa: zabawy w gronie kon­flik­towych koleżanek. Dwie osoby zamknęły się w pokoju, a ja chcę koniecznie się do nich dostać. Napieram z całej siły na drzwi, ale nie mogę sfor­sować zapory. Wycz­er­pana rezygnuję z kon­tyn­uowa­nia akcji wychodząc z założe­nia, że jak będą mnie potrze­bowali, sami mi otworzą. Wszys­tko się zgadza z wyjątkiem tego, że nie chodz­iło o koleżanki, lecz rodzeństwo.
W przełoże­niu zaś na dorosłe życie oznacza to ciągłe, ale nieu­dane próby for­sowa­nia swoich pomysłów. Nic dodać, nic ująć.
Trzy przek­leństwa
Wszys­tkie, jak się okazało, pochodz­iły od blis­kich mi kobiet. Pani Bar­bara pyta, kto w rodzinie chorował na nogi. Potwierdza, że chodzi o bab­cię Mar­i­annę. Heal­erka przy­wołuje scenę z dzieciństwa, o której zapom­ni­ałam jakieś pół wieku temu. Bab­cia swoim wład­czym tonem wydaje mi polece­nie przyniesienia wiadra wody. Ponieważ jestem małą dziew­czynką, zadanie mnie prz­erasta. Waham się więc, próbuję się jakoś wykrę­cić. Słyszę napom­nie­nie: – To ja mam pójść po wodę, z tymi nogami? Przynoszę wiadro, ale po drodze połowę wody rozch­la­puję. W efek­cie muszę przynieść następne. Oto przek­leństwo, które sprawia, że na każdą pracę przez­naczam dwa razy więcej czasu niż inni.
Potem ter­apeutka przy­biera postawę babci Marii, prezen­tu­jąc jej charak­terysty­czny chód, a zarazem infor­mu­jąc o znacznej tuszy. Sprawa jest z pozoru błaha: bab­cia pozwala mi wyjść na ulicę do koleżanek tylko na 5 minut. Nie mając zegarka ani wyczu­cia czasu – przekraczam wyz­nac­zony limit. Za karę na trzy godziny zostaję zamknięta w domu. W rezulta­cie w dorosłym życiu doświad­czam czegoś, co można określić mianem dziur cza­sowych. Mnóstwo czasu tracę na mało pasjonu­jące zaję­cia, a umykają mi ważne sprawy, ciekawe spotka­nia. I nie należę do osób, które zna­j­dują się zawsze w określonym miejscu o właś­ci­wej porze…
Trze­cie przek­leństwo, doty­czące sfery finan­sów, pochodz­iło od mojej siostry. I tym razem moja rozmów­czyni odt­worzyła ide­al­nie syl­wetkę, minę i ton, jakim zostały wypowiedziane tamte słowa…
Po odkryciu przy­czyny prob­lemów przy­chodzi kolej na oczyszcze­nie ener­gety­czne. W efek­cie odpuszcza ból kolana, niepod­da­jący się wcześniej żad­nym ter­a­piom ani kon­wencjon­al­nym, ani nat­u­ral­nym. Ustępują również bóle krę­gosłupa lędźwiowego.
Heal­erka
 zauważa, że najlepiej zająć się prob­le­mem w momen­cie, kiedy tylko się pojawi. Jeśli kogoś przez cale lata prześladują np. migreny czy bóle krę­gosłupa, to nawet po oczyszcze­niu ener­gety­cznym dolegli­wości te mogą wracać. Orga­nizm zapamię­tał bowiem swoje słabe punkty. Będą to jed­nak bóle fan­to­mowe. W takich przy­pad­kach najlepiej nam zrobi odwróce­nie uwagi od bolącego miejsca. Przy­datna jest tu np. ter­apia śmiechem, bib­lioter­apia (czy­tanie odpowied­nio dobranej lek­tury) czy oglą­danie komedii.



Myśl hoduje nowotwór
Pewnemu uczniowi bardzo zależało na popraw­ie­niu oceny, która miała się znaleźć na świadectwie. Staran­nie przy­go­tował się do decy­du­jącej klasówki. Nauczy­cielka stanęła nad chłopcem piszą­cym pracę i powiedzi­ała: – Oj, pusto w głowie. Uczeń zro­bił się blady jak kartka papieru, a zaraz potem poczuł gorąco w całym ciele. Zdarze­nie miało miejsce w maju, a w lipcu u chłopca stwierd­zono silną białaczkę.
Pani Bar­bara opowiedzi­ała choremu jego his­torię. Rozpłakał się na tamto wspom­nie­nie. Negaty­wne emocje zostały rozład­owane, kod choroby przes­tał dzi­ałać, nastąpiło uzdrowie­nie.
Nowot­wory mózgu – zdaniem heal­erki – pow­stają wskutek zdarzeń wywołu­ją­cych emocje. Samo umiejs­cowie­nie gle­jaka świad­czy o tym, jakie niszczące uczu­cie go wywołało. Dopóki chory podtrzy­muje negaty­wną emocję, dopóty nie pozbędzie się nowotworu.
Źródłem raka jest myśl i towarzysząca jej emocja. Moja rozmów­czyni pomogła chłopcu cier­piącemu na nowotwór prawego bio­dra. Dlaczego rozwinął się aku­rat w tym miejscu? Bio­dra odpowiadają za radość życia. Ter­apeutka cofnęła się w cza­sie do wesela i zobaczyła jak siedzące przy stole dziecko jest ściśnięte z prawej strony. W tym miejscu ener­gia radości została zablokowana, od tamtej pory to bio­dro nie mogło się nor­mal­nie rozwi­jać. Ubytek energii podświado­mość wypeł­ni­ała obcymi ener­giami. Za nimi weszło obce DNA, a z cza­sem rozwinął się guz.
Pani Bar­bara ma na kon­cie spek­taku­larne uzdrowienia chorych na nowot­wory. Pomogła np. kobiecie z guzem macicy o śred­nicy 5cm. Już po dwóch zab­ie­gach po nowot­worze nie pozostał nawet ślad: USG wykazało, że macica jest czysta. Dla pewności badanie powtór­zono w innym lab­o­ra­to­rium, chorą kon­trolowali różni spec­jal­iści, którzy potwierdzili uleczenie.
Niezwykły przy­padek
Pewna nas­to­latka zachorowała na nowotwór kości. Chirur­gicznie usunięto jej kość udową, wstaw­ia­jąc pro­tezę i sztuczne kolano. Żeby dziecko mogło urosnąć i nor­mal­nie funkcjonować, trzeba było wydłużyć kości podudzia. Heal­erka uprzedz­iła rodz­iców, że nogi będą równej dłu­gości, ale kolana zna­jdą się na różnej wysokości: zdrowe było cztery cen­tym­e­try poniżej kolana chorej nogi z wydłużonym podudziem. Równocześnie uzdrowicielka wzmoc­niła mięśnie ud chorej nogi, aby kończyna zapewniła dziew­czynce sta­bil­ność. Po ter­apii 14-​latka zrezyg­nowała z kon­tyn­uowa­nia leczenia chemią. Odrosły jej gęste kędziory, jest zdrowa.
Bar­bara Zalewska przy­wraca chorym nie tylko zdrowie, ale, jak stwierdził jej pac­jent Wojtek, scep­ty­cznie nastaw­iony do ter­apii: daje prawdzi­wego kopa ener­gety­cznego, uskrzydla człowieka. A Beata C., stała czytel­niczka  napisała w liś­cie do redakcji: Byłam świad­kiem pracy pani Basi, która wybudz­iła 15-​letniego chłopca ze śpiączki, choć lekarze przekreślili jego szanse na nor­malne życie, twierdząc, że pozostanie roślinką.
Pomoc dla bezdziet­nych par
Bar­bary Zalewskiej szukają pomocy pary, które nie mogą doczekać się potomstwa. Zazwyczaj z medy­cznego punktu widzenia małżonkowie są zdrowi i dopiero w tran­sie widać przeszkody uniemożli­wia­jące poczę­cie potomka.
Oto jeden z takich przy­pad­ków: heal­erka widzi chłopca, którego stopy są zanur­zone w niedużej mied­nicy z wodą. Bab­cia polewa mu nóżki, napom­i­na­jąc: siedź spoko­jnie, nie rozch­la­puj. Chłopczyk ściska kolana.
W następ­nych wiz­jach znów pojawia się bab­cia musztru­jąca wnuczka: nie wolno mu się wier­cić, musi siedzieć nieru­chomo przy stole.
W efek­cie tych zabiegów wychowaw­czych uksz­tał­towała się osobowość człowieka niezwykle uporząd­kowanego, wręcz pedan­ty­cznego w dorosłym życiu. Przed mal­owaniem mieszka­nia zaz­naczył na podłodze miejsca, gdzie stały meble, aby potem ustawić je dokład­nie tam, gdzie przedtem. Ten sposób wychowa­nia sprawił, że ener­gia mężczyzny została uwięziona na poziomie nóg, nie potrafił też zdobyć się na spon­tan­iczność, luz. Z tego powodu nie mógł zostać ojcem. Dopiero uświadomie­nie sobie tego faktu i porzuce­nie kodów z dzieciństwa odblokowało przepływ energii i małżonkowie mogli cieszyć się z rodzicielstwa.
U mojej rozmów­czyni zjaw­iają się też pary przeży­wa­jące w związku kryzys. Z per­spek­tywy linii cza­sowej może im powiedzieć, co będzie się dzi­ało, jeśli zostaną razem, a jaka przyszłość ich czeka w przy­padku roz­wodu, ale decyzję pode­j­mują sami zain­tere­sowani. Warto zdać sobie sprawę z tego, że przy­chodz­imy na świat po to, aby zal­iczać kole­jne lekcje. Jeśli zadanie zostało wyko­nane, przy­chodzi kolej na następne.
Sierżant jak matka
Dorosły mężczyzna odby­wa­jący służbę wojskową zaczął się moczyć w nocy. Skąd wzięła się ta przy­padłość? Bar­bara Zalewskazajrzała w przeszłość młodego człowieka i zobaczyła małego chłopca, który w cza­sie zabawy zasikał majteczki. Matka pod­niosła okropny krzyk, dziecko było prz­er­ażone.
Przez wiele lat nic się nie dzi­ało, aż wresz­cie rekrut trafił na sierżanta, który bez prz­erwy krzy­czał na pod­wład­nych, zapew­ni­a­jąc piskli­wym głosem, że jest dla nich jak matka. Tak się nieszczęśli­wie złożyło, że głos pod­ofi­cera miał brzmie­nie podob­nie do głosu matki młodego żołnierza. Bodźce te uru­chomiły reakcję z dzieciństwa: krzyk – strach – mimowolne moczenie.

Kłopotliwy dar: jasnowidzenie
Dar jas­nowidzenia bywa trudny do udźwig­nię­cia. Pani Bar­bara nie potrze­buje zdję­cia czy przed­miotu, który należał do zagin­ionej osoby, by zobaczyć, co się jej przy­darzyło. To ona sama staje się bowiem poszuki­wanym człowiekiem, doświad­cza­jąc wszys­t­kich uczuć i cier­pień, które były jego udzi­ałem. Odczuwanie tego, co przeżywa osoba, która tonie lub pozbawia się życia przez powiesze­nie, jest nad wyraz przykre. Z tego powodu rzadko pomaga policji w poszuki­wa­niu zagin­ionych.
Taki przy­padek miał miejsce na zalewie w Siemi­anówce, gdzie zatonęła motorówka. Odnaleziono tylko jedno ciało, drugi uczest­nik prze­jażdżki i łódź przepadli bez śladu. Pani Bar­bara ujrzała, że motorówka rozbiła się o pod­wodną skałę. Wskazała miejsce zdarzenia, a nurkowie odnaleźli tam zaryty dziobem w piasku wrak łodzi. W pobliżu spoczy­wało ciało drugiego z poszuki­wanych mężczyzn.
Pasożyt na życzenie
Medy­cyna chińska wiąże rozwój określonych grup pasożytów z defi­cytem energii w różnych narzą­dach. Np. osła­bi­e­niu serca towarzyszy ten­dencja do roz­woju pasożytów jeli­towych, a niedobór energii w nerkach wywołuje podat­ność na grzy­bice. Choć to może się wydać zaskaku­jące, także myśli mogą się mate­ri­al­i­zować w postaci pasożytów.
Do Bar­bary Zalewskiej rodz­ice przyprowadzili sied­mi­o­let­nią, chudz­i­utką dziew­czynkę cier­piącą na brak apetytu. W jej jeli­cie rozwinęły się liczne glisty. Skąd wzięły się te pasożyty? Okazało się, że rodz­ice dziecka roz­wodzili się, ale nie pozwalali córeczce roz­maw­iać na ten temat. Dziecko prag­nęło zachować związek rodz­iców, stąd zrodz­iła się myśl: Rodz­ice nie roze­jdą się, jeśli zwiążę sznurowadła butów mamy i taty. Myśl zma­te­ri­al­i­zowała się w postaci glist – długich i moc­nych jak sznurowadła…
W dzisiejszych cza­sach wiele osób cierpi na choroby pasożyt­nicze. Pani Bar­bara odkrywa pasożyty, często nieu­jawnione w anal­izach lab­o­ra­to­ryjnych, nato­mi­ast ich zwal­czaniem zaj­muje się jej współpra­cown­ica, Ewa Masłowska.
Wsze­chobecne zagrożenie
Zazwyczaj nie pamię­tamy o tym, że pasożyt­nicze mikroor­ga­nizmy i robaki zagrażają nam na każdym kroku. Wspani­ałą poży­wką dla bak­terii są np. ban­knoty. Mroże­nie do tem­per­aturze – 3 st. C niszczy bak­terie w rybach i mięsie, ale, aby je usunąć ze spoży­wanych na surowo owoców należałoby prze­my­wać ich skórki spiry­tusem.
Ewa Masłowska posługu­jąca się metodą dr Huldy Clark, za pomocą aparatu wysyła­jącego impulsy elek­tryczne o określonej częs­totli­wości sprawdza, jakie pasożyt­nicze grzyby, bak­terie i pier­wot­ni­aki zna­j­dują się w orga­nizmie chorego. U mnie zna­j­duje gronkowca, który usad­owił się w migdale, wymaz z gardła go więc nie wykryje.
Moja rozmów­czyni pyta, czy miewam krótkotr­wałe bóle brzucha i mgiełki przed oczyma. Tok­so­plazma okazuje się niebez­pieczna zwłaszcza dla młodych kobiet, gdyż powoduje uszkodzenia płodu. Potomstwo cierpi później na choroby trudne do wyleczenia. Toteż przyszłe matki, zanim zde­cy­dują się na poczę­cie, powinny uwol­nić się od tego pasożyta.
Niebez­pieczne są też lam­blie, które atakują cały orga­nizm: jelita, wątrobę, układ ner­wowy. Nie można ich jed­nak wykryć przeprowadza­jąc anal­izę kału pod kątem obec­ności pasożytów. Z kolei kleszcze przenoszą bore­liozę. Nato­mi­ast nasze komary, choć nie są nośnikami malarii, zakażają nicieni­ami (robakami) żeru­ją­cymi w sercu.
Ewa Masłowska potrafi uwol­nić orga­nizm od pasożytów, z powodze­niem też leczy bore­liozę. Ter­apię prą­dem elek­trycznym wspiera ziołami i innymi preparatami nat­u­ral­nymi. Zachęca klien­tów, by korzys­tali na co dzień z pop­u­larnych ziół: rumi­anku i piołunu, które niszczą pasożyty. Pokona je również herbata z wroty­czu, który wyco­fano z naszych zielarni, ale jest dostępny w aptekach Rosji i Białorusi.
Osobom, które mają kłopoty z zatokami poleca inhalacje ze szk­lanki gorącej wody z łyżeczką sody oczyszc­zonej i soli morskiej. Okry­wamy wów­czas głowę ręcznikiem i wykonu­jemy serie po 5 odd­echów: najpierw wdy­cha­jąc parę nosem i wydy­cha­jąc ustami, a potem odwrot­nie (wdech ustami, wydech przez nos). Dobrym uzu­pełnie­niem inhalacji jest ciepły masaż od skraju brwi w kierunku nasady nosa.
W cza­sie swo­jej prak­tyki Ewa Masłowska zauważyła, że nie każdy aparat typu zap­per sprawdza się jako narzędzie ter­apii. Wskaza­nia niek­tórych urządzeń były obciążone błę­dami. Warto też zdać sobie sprawę z tego, że lecze­nie prą­dem elek­trycznym nie jest obo­jętne dla zdrowia. Osoba, która nie ma cer­ty­fikatu i prak­tyki w tej dziedzinie może choremu zaszkodzić. W naszym orga­nizmie żyją mil­iony pożytecznych bak­terii, które wspo­ma­gają życiowe funkcje. Toteż, zanim sko­rzys­tamy z kuracji mającej na celu pozby­cie się pasożytów, sprawdźmy, czy osoba, która ją przeprowadza, ma odpowied­nie uprawnienia. Ewa Masłowska ukończyła w tym zakre­sie kursy testowa­nia za pomocą elek­trop­unk­tury metodą Volla, elek­trop­unk­tury i testowa­nia preparatów Eav, a także ziołolecznictwa i biore­zo­nansu. Uczy się też leczenia pijawkami. Dzi­ała­jąc wspól­nie z Bar­barą Zalewską każdego postawią na nogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz