TERAPIE NATURALNE
- Strona główna
- RAK TO NIE WYROK
- OCENA STANU ZDROWIA
- RADYKALNE WYBACZANIE
- AUTOHIPNOZA
- REBIRTHING -ODDECH ZDROWIA
- DIETA ZAKWASZENIE ORGANIZMU
- MEDYTACJE
- USTAWIENIA SYSTEMOWE
- MASAŻ
- TRE- POZYTYWNE WIBRACJE
- ULUBIONE FILMY
- OCZYSZCZANIE ORGANIZMU
- RYTY TYBETAŃSKIE
- UZDRAWIANIE ENERGIĄ PRANICZNĄ
- MOŻESZ UZDROWIĆ SWOJE ŻYCIE
- CIEKAWE PRZEPISY
- WODA 75% CIAŁA
- JOGA I ĆWICZENIA
- EKOLOGICZNE PRODUKTY
- ORGANIC LIFE - ORGANICZNE KOSMETYKI
- UZDRAWIAJ SIĘ SAM
- TRENING ZMIANA ŚWIADOMOŚCI
- CO ROBIE
- AUDIOBOOKI
środa, 31 stycznia 2018
BRAK OPORU JEST KLUCZEM......
Brak oporu jest kluczem do najpotężniejszej siły we Wszechświecie
„Najważniejszym i najbardziej podstawowym w twoim życiu jest twój związek z Teraz albo raczej z każdą formą, jaką przybiera Teraz, czyli z tym, co jest i co się dzieje. Jeżeli związek ten jest dysfunkcyjny, zaburzenie to odzwierciedli się w każdym innym związku i sytuacji, z jaką się spotkasz. Ego można by prosto zdefiniować jako dysfunkcyjny związek z chwilą teraźniejszą. To właśnie w danej chwili możesz decydować, jakiego rodzaju chcesz mieć do niej stosunek.
Jeżeli osiągnąłeś pewien stopień świadomości, możesz decydować o swoim stosunku do chwili obecnej. Czy chcę, by chwila teraźniejsza była moim przyjacielem, czy wrogiem? Chwili tej nie można oddzielić od życia, więc tak naprawdę decydujesz o tym, jaką relację chcesz mieć z życiem. Gdy postanowisz, że chwila teraźniejsza będzie twoim przyjacielem, pierwszy krok należy do ciebie: bądź dla niej życzliwy, witaj ją serdecznie bez względu na to, w jakim przyjdzie przebraniu, a już niebawem zobaczysz rezultaty. Oto życie staje się dla ciebie przyjazne, ludzie są pomocni, okoliczności ci sprzyjają. Jedna decyzja zmieniła całą twoją rzeczywistość. Lecz tę jedną decyzję musisz podejmować wciąż na nowo – dopóki taki sposób życia nie stanie się dla ciebie czymś naturalnym.
Decyzja, by uczynić chwilę teraźniejszą swoim przyjacielem, to kres ego. Ono nigdy nie może zestroić się z chwilą obecną, czyli z samym życiem, ponieważ w jego naturze tkwi ignorowanie, stawianie oporu czy dewaluowanie Teraz. Czas to coś, dzięki czemu ego żyje. Im ego jest silniejsze, tym większą władzę nad twoim życiem ma czas. Wtedy każda myśl w twojej głowie koncentruje się na przeszłości lub przyszłości, a twoje poczucie własnego ja zależy od przeszłości, jeśli chodzi o twoją tożsamość, i od przyszłości, jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb ego.
Dla ego chwila teraźniejsza jest w najlepszym razie pożyteczna jako środek do celu. Zabiera cię ono gdzieś w przyszłość do punktu, który uważa za ważniejszy, nawet jeśli ta przyszłość nigdy nie pojawi się inaczej jak tylko w formie chwili teraźniejszej, a zatem nie jest niczym więcej niż myślą w twojej głowie. Mówiąc inaczej, nigdy nie jesteś całkowicie tutaj, ponieważ zawsze bardzo starasz się dotrzeć gdzie indziej.
Gdy schemat ten staje się wyraźniejszy, a jest to bardzo powszechne, chwilę teraźniejszą traktuje się tak, jak gdyby była przeszkodą, którą należy pokonać. Wtedy rodzi się niecierpliwość, frustracja i stres, a w naszej kulturze tak właśnie wygląda codzienne życie wielu osób, ich normalny stan. Życie, istniejące tu i teraz, postrzega się jako „problem” i przychodzi nam żyć w świecie problemów, które wszystkie trzeba rozwiązać, zanim będziemy mogli poczuć się szczęśliwi, spełnieni lub naprawdę zaczniemy żyć – albo tak myśleć. A trudność polega na tym, że kiedym rozwiązujemy jeden problem, natychmiast pojawia się drugi. Dopóki chwile teraźniejszą uważa się za przeszkodę, nie ma końca problemom. „Będę takie, jakie chcesz abym było – mówi nam Życie lub Teraz. – Będę ciebie traktować tak, jak ty mnie traktujesz. Jeśli uważasz mnie za problem, stanę się, dla ciebie problemem. Jeżeli uznasz mnie za przeszkodę, będę przeszkodą”.
Co gorsza – i to także jest zjawiskiem powszechnym – chwilę teraźniejszą uważa się za wroga. Gdy nienawidzisz tego, co robisz, skarżysz się na swoje otoczenie, przeklinasz to, co się przytrafia lub przytrafiło, lub gdy twój dialog wewnętrzny składa się z różnych „powinno” i „nie powinno”, z oskarżeń i obwiniania, wówczas kłócisz się z tym, co jest, sprzeciwiasz temu, co zawsze już jest faktem. Czynisz z Życia swojego wroga, a ono ci mówi: „Chcesz wojny, to będziesz mięć wojnę”. I wówczas rzeczywistości zewnętrznej, która zawsze odzwierciedla twój stan wewnętrzny, doświadczasz jako wrogiej.
Zasadnicze pytanie, jakie trzeba sobie często zadawać, brzmi: „Jaki mam stosunek do chwili teraźniejszej?”. Potem stań się czujny, żebyś mógł usłyszeć odpowiedź. Czy traktuję Teraz jedynie jako środek do celu? Czy widzę w nim przeszkodę? Czy czynię z niego wroga? Skoro chwila teraźniejsza jest zawsze wszystkim, co masz, skoro Życie jest nierozdzielne z Teraz, sens tych pytań jest w rzeczywistości jeden: jaki mam stosunek do Życia?
Pytanie to jest doskonałym sposobem na to, abyś zdarł maskę z istniejącego w tobie ego i wszedł w stan Obecności. Zadawaj je sobie często, aż już przestanie ci być to potrzebne.
Jak można wznieść się ponad ten dysfunkcyjny związek z chwilą obecną? Najważniejsze, aby dostrzec go w sobie, w swoich myślach i działaniach. W momencie gdy to widzisz, gdy rozumiesz, że twój stosunek do Życia jest zaburzony, znajdujesz się w chwili teraźniejszej.Zrozumienie to początek Obecności. Gdy dostrzegasz dysfunkcje, zaczyna ona ustępować. Niektórzy ludzie śmieją się na głos, kiedy ją widzą. Wraz ze zrozumieniem przychodzi siłą wyboru – decyzja, aby powiedzieć owemu Teraz „tak”, uznać je za swojego przyjaciela. […]
W życiu każdego człowieka nadchodzi czas, gdy chce się on rozwijać i zdobywać jak najwięcej na poziomie formy. Właśnie wtedy pragniesz pokonywać ograniczenia, takie jak słaba kondycja fizyczna lub niedostatek finansowy, zdobywać nową wiedzę i nowe umiejętności lub dzięki działalności twórczej wnosić do świata coś nowego, co wzbogaca życie twoje i innych ludzi. Może to być utwór muzyczny, dzieło sztuki, książka, świadczona przez ciebie usługa, wykonywana funkcja, firma lub organizacja, którą sam założyłeś lub do której rozwoju bardzo się przyczyniasz.
Kiedy przebywasz w chwili teraźniejszej, kiedy całą uwagą skupiasz się na Teraz, wówczas Obecność będzie wpływać na wszystko, co robisz, i będzie to przeobrażać. Pojawi się w tym wysoka jakość i siła. A obecny jesteś wtedy, gdy twoje działanie nie są głównie środkiem do celu (pieniądze, prestiż, zwycięstwo), lecz same w sobie są spełnieniem. i gdy w swej pracy jesteś radosny i ożywiony. I oczywiście nie możesz być obecny, jeśli nie masz przyjaznego stosunku do chwili teraźniejszej. To jest fundamentem efektywnego działania, którego nie zatruwa negatywizm.
Forma oznacza ograniczenie. Jesteśmy tutaj nie tylko po to, aby doświadczać ograniczeń, lecz również po to, by rozwijać swoją świadomość, wznosząc się ponad nie. Pewne ograniczenia można pokonać na poziomie zewnętrznym. Ale w życiu mogą pojawić się inne, z którymi trzeba nauczyć się żyć. Te można przezwyciężyć tylko wewnętrznie. Wszyscy prędzej czy później się z nimi spotykamy. I albo chwytają cię one w pułapkę egotycznych reakcji, albo wznosisz się ponad nie wewnętrznie, poddając się bezwzględnie temu, co jest. Tego właśnie mają nas one tutaj nauczyć. Stan świadomości polegający na poddawaniu się otwiera w twoim życiu wymiar pionowy, wymiar głębi. I z tego wymiaru wypłynie coś ku światu, coś o nieskończonej wartości, co w innym przypadku pozostałoby nieprzejawione. […]
Brak oporu jest to klucz do najpotężniejszej siły we wszechświecie. Dzięki temu bowiem świadomość (duch) wolna jest od uwięzienia w formie. Wewnętrzne niestawianie oporu formie – temu, co jest lub co się wydarza – to zaprzeczenie absolutnej rzeczywistości formy.
Opór sprawia, że świat i sprawy tego świata, w tym również twoja postaciowa, iluzoryczna tożsamość, czyli ego wydają się bardziej realne, solidne i trwałe, niż są. Świat i ego nabierają ciężaru gatunkowego i absolutnej ważności, a ty traktujesz wówczas bardzo poważnie samego siebie i ten świat. Grę formy postrzega się wtedy błędnie jako walkę o przetrwanie igdy ty tak to postrzegasz, staje się ona twoją rzeczywistością.
Wiele dziejących się wydarzeń, wiele form, jakie przybiera życie, ma charakter efemeryczny. Wszystkie one są ulotne. Przedmioty, ciała i ego, zdarzenia, sytuacje, myśli, emocje, pragnienia, ambicje, lęki, dramat… pojawiają się, chcą być najważniejsze i zanim je poznasz, znikają, rozpuszczają się w nicość, z której wypłynęły. Czy kiedykolwiek naprawdę istniały? Czy były kiedyś czymś więcej niż sen – sen o formie?
Gdy budzimy się rano, wizje senne znikają, a my mówimy: „Och, to był tylko sen. To nie była prawda”. Ale coś w tym śnie musiało być rzeczywiste, bo inaczej nie mógłby zaistnieć. Kiedy zbliża się śmierć, może patrzymy wstecz na nasze życie i zastanawiamy się, czy było ono tylko snem. Nawet teraz możemy cofnąć się myślą do ostatnich wakacji albo do jakiejś wczorajszej sceny i przekonać się, że bardzo przypominają sen z ubiegłej nocy.
Istnieje sen i istnieje coś, co śni. Snem jest krótkotrwała gra form. Jest nim świat – względnie rzeczywisty, ale nie całkowicie. I mamy również coś, co śni, a więc absolutną rzeczywistość, w której pojawiają się i znikają formy. Śniącym nie jest osoba. Osoba to część snu. Śniącym jest podłoże, w którym sen się pojawia i które ten sen umożliwia. Jest to absolut ponad wszystkim, co względne; bezczasowość ponad czasem; świadomość znajdująca się w formie i ponad nią. Śniącym jest sama świadomość – którą ty jesteś.
Przebudzenie się ze snu to nasz obecny cel, cel całej ludzkości. Gdy się obudzimy, stworzony przez ego ziemski dramat dobiegnie końca i pojaw się sen o wiele bardziej dobroczynny i wspaniały, a jest nim nowa Ziemia. […]
Poczucie nieszczęścia czy negatywizm to choroba naszej cywilizacji. To, co na poziomie zewnętrznym oznacza zatrucie środowiska, na poziomie wewnętrznym jest negatywizmem. Panuje on wszędzie, nie tylko tam, gdzie ludziom czegoś brakuje, ale nawet częściej tam, gdzie mają aż nadto. Czy to nie dziwne? Nie. Świat obfitości jeszcze bardziej utożsamia się z formą, bardziej zatraca się w treści, mocniej tkwi w pułapce ego.
Ludzie uważają, że ich zadowolenie zależy od tego, co się dzieje, a więc zależy od formy. Nie rozumieją, że to, co się dzieje, jest we wszechświecie czymś w największym stopniu niestałym. Bezustannie podlega zmianom. Patrząc na chwilę teraźniejszą, ludzie uważają, że albo została zepsuta przez coś, co się stało, a nie powinno, albo czegoś w niej brakuje, bo nie wydarzyło się coś, co powinno. I dlatego nie dostrzegają głębszej doskonałości, która jest nieodłączną cechą samego życia, która zawsze tu istnieje, która tkwi ponad wszystkim, co się wydarza lub nie wydarza, ponad formą. Zaakceptuj więc chwilę teraźniejszą i odkryj tę doskonałość, która tkwi głębiej niż jakakolwiek forma i której czas nie dotyka.
Radość Istnienia, będąca jedynym prawdziwym szczęściem, nie może do ciebie przyjść w postaci żadnej formy, posiadanego dobra, osiągnięcia, osoby ani zdarzenia – w postaci tego, co ci się przytrafia. Ta radość do ciebie nie przychodzi – nigdy. Emanuje ona bowiem z bezpostaciowego wymiaru twojego wnętrza, z samej świadomości, i dlatego tożsama jest z tym, kim jesteś.
Dwoista rzeczywistość wszechświata, który składa się z przedmiotów i przestrzeni – przedmiotowości i nicości – jest także twoją naturą. Zdrowie, harmonijne i owocne życie ludzkie to taniec między tymi dwoma wymiarami tworzącymi rzeczywistość: między formą i przestrzenią. Większość ludzi tak bardzo utożsamia się z wymiarem formy, z postrzeganiem zmysłowym, myślami i emocjami, że ta druga, ukryta połowa znika z ich życia. Utożsamianie się z formą więzi ich w ucisku ego.
Można by rzec, ze to, co widzisz, słyszysz, czujesz, czego dotykasz lub o czym myślisz, to tylko jedna połowa rzeczywistości. To forma. Np. w nauce Jezusa nazywana jest ona po prostu „światem”, a drugi wymiar – „królestwem niebieskim” lub „życiem wiecznym”.
Tak jak przestrzeń pozwala wszystkim rzeczom istnieć i tak jak bez ciszy nie byłoby dźwięku, ty nie mógłbyś żyć, gdyby nie istniał ów podstawowy bezpostaciowy wymiar będący esencją tego, kim naprawdę jesteś. Moglibyśmy tu użyć słowa „Bóg”, gdyby nie było ono tak mylące. Wolę termin Istnienie. Istnienie jest wcześniejsze niż egzystencja. Egzystencja jest bowiem formą, treścią, „tym, co się dzieje”. Egzystencja to pierwszy plan życia, a Istnienie to w pewnym sensie tło.
Zbiorowa choroba ludzkości polega na tym, że tak bardzo pochłania nas to, co się dzieje, tak hipnotyzuje nas świat ulotnych form, tak absorbuje nas treść naszego życia, że zapominamy o esencji, o tym, co istnieje ponad treścią, formą, myślą. Ludzi tak bardzo spala czas, że zapominają o wieczności, która jest ich początkiem, domem, przeznaczeniem. Wieczność to żywa rzeczywistość tego, kim jesteś.”
Eckhart Tolle – „Nowa Ziemia”
WIZJA MEDYCYNY BARBARY ZALEWSKIEJ
Terapeuci praktykujący uzdrawianie na odległość w sposób mniej lub bardziej świadomy wykorzystują prawa fizyki kwantowej. Do grona bioterapeutów posługujących się tą techniką należy Barbara Zalewska z Białegostoku.
Przyznaję, że to, z czym się w tym przypadku spotkałam, stanowiło dla mnie zaskoczenie. Mimo bowiem, że od 19 lat prezentuję na łamach różnych tytułów prasowych sylwetki wybitnych polskich uzdrowicieli, nie natrafiłam dotąd na kogoś, kto w tak dogłębny sposób wnikałby w przyczyny cudzych dolegliwości. A przecież dopiero usunięcie pierwotnej przyczyny pozwala pozbyć się schorzenia czy problemu raz na zawsze.
Barbara Zalewska już w szkole bardzo lubiła fizykę. Jej drugą pasją była ezoteryką. Czytała wszystko, co w latach 70. było dostępne na rynku: Życie po życiu, książki z zakresu medycyny chińskiej, wedyjskiej i inne. Ponieważ ciągnęło ją do bioterapii, ukończyła kurs z tej dziedziny, a nawyk pogłębiania wiedzy pozostał do dziś. Jednak w pewnym momencie, a było to przed 30 laty, odkryła w sobie niezwykły dar: dostępu do Kroniki Akaszy.
Czas jawi się jej jako linia ciągła: bez podziału na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Widzi wieczne teraz i może się w nim swobodnie poruszać: nieważne, czy chodzi o sto czy o pięćset lat wstecz. Uważa, że to bardzo ważne dla healera: gdyż przyczyna choroby może tkwić w życiu płodowym albo w poprzednich wcieleniach. Healerka, o której dziś piszę, potrafi do niej dotrzeć.
Czas jawi się jej jako linia ciągła: bez podziału na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Widzi wieczne teraz i może się w nim swobodnie poruszać: nieważne, czy chodzi o sto czy o pięćset lat wstecz. Uważa, że to bardzo ważne dla healera: gdyż przyczyna choroby może tkwić w życiu płodowym albo w poprzednich wcieleniach. Healerka, o której dziś piszę, potrafi do niej dotrzeć.
Kłopotliwa fobia
Do gabinetu Barbary Zalewskiej trafił 17-latek pracujący w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Panicznie bał się myszy i szczurów. To bardzo kłopotliwa fobia, bo w stodole, w domu czy na polu ciągle stykał się z gryzoniami. Skąd wzięła się ta przypadłość?
Healerka cofnęła się w przeszłość i ujrzała klienta zakopanego po szyję w ziemi. Szczury i myszy zjadały go żywcem. Dawnymi czasy – dodajmy – wymierzano taką karę.
Dlaczego wizualizowany przez terapeutkę skazaniec musiał tak okrutnie cierpieć? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, należało zajrzeć w odleglejszą przeszłość. Okazało się, że chłopak przebywa w ciężkim więzieniu za grubym murem. Aby nie umrzeć z głodu, zabija gryzonie i zjada je na surowo. Gdyby robił to tylko dla podtrzymania życia – konsekwencje nie byłyby tak dotkliwe. Niestety, on zaczynał znęcać się nad zwierzętami, zadając im tortury. Dusze dręczonych gryzoni wykorzystały moment, kiedy mogły wziąć odwet na swoim krzywdzicielu. Kiedy chłopiec zrozumiał swój błąd i przeprosił dusze myszy i szczurów za wyrządzone im zło, fobia ustąpiła jak ręką odjął.
Healerka cofnęła się w przeszłość i ujrzała klienta zakopanego po szyję w ziemi. Szczury i myszy zjadały go żywcem. Dawnymi czasy – dodajmy – wymierzano taką karę.
Dlaczego wizualizowany przez terapeutkę skazaniec musiał tak okrutnie cierpieć? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, należało zajrzeć w odleglejszą przeszłość. Okazało się, że chłopak przebywa w ciężkim więzieniu za grubym murem. Aby nie umrzeć z głodu, zabija gryzonie i zjada je na surowo. Gdyby robił to tylko dla podtrzymania życia – konsekwencje nie byłyby tak dotkliwe. Niestety, on zaczynał znęcać się nad zwierzętami, zadając im tortury. Dusze dręczonych gryzoni wykorzystały moment, kiedy mogły wziąć odwet na swoim krzywdzicielu. Kiedy chłopiec zrozumiał swój błąd i przeprosił dusze myszy i szczurów za wyrządzone im zło, fobia ustąpiła jak ręką odjął.
Przypomnijmy, że efekty fizyki kwantowej wykorzystują w swojej pracy również twórca biorezonatorów Przemysław Baranowski z Poznania oraz Piotr Leszczyński praktykujący m.in. chirurgię fantomową, programowanie RNA i DNA. |
Leniwe niemowlę
Młoda matka zgłosiła się z dwumiesięcznym niemowlęciem, które nie potrafiło ssać piersi. Healerka zajrzała do Kroniki Akaszy, żeby sprawdzić, jakie skutki przyniesie sztuczne karmienie maleństwa. Okazało się, że pojawią się problemy z trawieniem; w przyszłości grozi dziecku celiakia. Trzeba było ustalić, kiedy zanikł odruch ssania. Terapeutka zobaczyła, że stało się to w siódmym miesiącu ciąży. Wróciła do tego momentu, wymazała błędny kod malucha, a matce zaleciła zioła stymulujące laktację. Za to niemowlę zaczęło ssać pierś rodzicielki, unikając grożących mu kłopotów trawiennych.
Potęga myśli
Myśl jest energią, z której potęgi na ogół nie zdajemy sobie sprawy. Tymczasem to właśnie kwanty energii myśli wpływają na ciało energetyczne, a zniekształcenie pola energetycznego popycha atomy i w efekcie powstaje dysfunkcja ciała fizycznego. Moja rozmówczyni przytacza w tej mierze pouczający przykład: Żona mówi do męża: Żeby cię pogięło, a mężczyzna wkrótce potem zwija się z bólu pod wpływem ataku korzonków nerwowych. Dodajmy, że rozmowa dotyczyła sprzedaży samochodu, a transakcja nie była na rękę pani domu. W swoim gabinecie terapeutka uświadomiła małżonkom, że nie jest to dobry moment na pozbycie się auta. Wskazała korzystny termin, odradzając wszelkie działania na siłę. Kiedy zainteresowani sobie to uświadomili, ból korzonków sam ustał: bez środków przeciwbólowych i przykładania rąk.
Myśl, aby zaczęła działać, nie musi być wypowiedziana. Wystarczy, by zrodziła się w głowie i została wzmocniona emocją, a może okazać się groźniejsza od wymówionego przekleństwa – twierdzi Barbara Zalewska.
Oto porzucona przez narzeczonego dziewczyna wysyła w jego kierunku intencję: Beze mnie to ty uschniesz. Myśl dociera do adresata w momencie, kiedy siedząc za kierownicą mija suche, martwe drzewo. Negatywna energia trafia na podatny grunt: kości młodego mężczyzny zaczynają próchnieć, lekarze podejrzewają nowotwór. Na szczęście dzięki uświadomieniu przyczyny choroby w porę udaje się ją zatrzymać i cofnąć zmiany w kośćcu.
Oto porzucona przez narzeczonego dziewczyna wysyła w jego kierunku intencję: Beze mnie to ty uschniesz. Myśl dociera do adresata w momencie, kiedy siedząc za kierownicą mija suche, martwe drzewo. Negatywna energia trafia na podatny grunt: kości młodego mężczyzny zaczynają próchnieć, lekarze podejrzewają nowotwór. Na szczęście dzięki uświadomieniu przyczyny choroby w porę udaje się ją zatrzymać i cofnąć zmiany w kośćcu.
Mechanizm – tłumaczy Zalewska – jest taki: kiedy Wszechświat dowiaduje się, że poznaliśmy przyczynę problemu, ten ostatni znika. Nie zawsze dzieje się to natychmiast: kiedy zmiany są poważne, zaawansowane, organizm potrzebuje czasu i odpowiednich dawek energii, aby zmieniła się wadliwa konfiguracja atomów.
Naprawianie zmian w układzie kostnym bywa czasochłonne. Niedawno terapeutka pomagała młodemu pracownikowi browaru, po którego ręce przetoczyła się ciężka beczka piwa. Kości palców zrastały się prawidłowo, był natomiast kłopot z drobnymi kośćmi nadgarstka. Pani Barbara codziennie – przez dwa tygodnie – wykonywała zabiegi na odległość (zdarzenie miało miejsce w Niemczech). Kiedy chirurg zdjął gips, ręka była sprawna: wystarczyło kilka prostych ćwiczeń, aby chory mógł się nią posługiwać tak, jak przed wypadkiem.
Naprawianie zmian w układzie kostnym bywa czasochłonne. Niedawno terapeutka pomagała młodemu pracownikowi browaru, po którego ręce przetoczyła się ciężka beczka piwa. Kości palców zrastały się prawidłowo, był natomiast kłopot z drobnymi kośćmi nadgarstka. Pani Barbara codziennie – przez dwa tygodnie – wykonywała zabiegi na odległość (zdarzenie miało miejsce w Niemczech). Kiedy chirurg zdjął gips, ręka była sprawna: wystarczyło kilka prostych ćwiczeń, aby chory mógł się nią posługiwać tak, jak przed wypadkiem.
Bądź optymistą
Na szczęście nie każda myśl naładowana negatywną energią zaszkodzi adresatowi, odbierając mu np. zdrowie czy powodzenie. Jeśli natrafi na człowieka radosnego, który czuje się kochany, dowartościowany – odbije się i rozproszy w przestrzeni, albo wróci do nadawcy w postaci tzw. uderzenia zwrotnego. Energia radości jest bowiem o wiele silniejsza od złych, nienawistnychżyczeń. Gorzej, gdy osoba, będąca celem ataku znajduje się w dołku psychicznym: jest smutna, zagubiona, pełna obaw, lęku. Wtedy negatywna energia myśli czy przekleństwa znajdzie do niej dostęp i może zapoczątkować proces chorobowy, który będzie rozwijał się latami.
Strach czyni człowieka najbardziej podatnym na niszczące oddziaływania energetyczne. Niezdolność do przebaczania, pielęgnowanie w sobie urazów i rozpamiętywanie doznanych przed laty krzywd, stymuluje rozwój choroby. Np. kurczowe trzymanie się czegoś lub kogoś sprowadza reumatoidalne zapalenie stawów. Z kolei zapominanie iroztrzepanie w młodości może w podeszłym wieku rozwinąć się w chorobę Alzheimera.
Strach czyni człowieka najbardziej podatnym na niszczące oddziaływania energetyczne. Niezdolność do przebaczania, pielęgnowanie w sobie urazów i rozpamiętywanie doznanych przed laty krzywd, stymuluje rozwój choroby. Np. kurczowe trzymanie się czegoś lub kogoś sprowadza reumatoidalne zapalenie stawów. Z kolei zapominanie iroztrzepanie w młodości może w podeszłym wieku rozwinąć się w chorobę Alzheimera.
Pogoda wewnętrzna, uśmiech i dobre słowo dla każdego – oto niezawodna profilaktyka zdrowia. Jak jednak wiemy, nawet święci mistycy przeżywają noce ducha: chwile słabości, zachwiania wiary we wszechmoc i doskonałą dobroć Boga.
W tym, co się wydarza, nie ma nic przypadkowego czy niezasłużonego. Na wszystko kiedyś zapracowaliśmy: odczuwamy w ten sposób skutki swoich działań z poprzednich wcieleń. Każde spotkanie, nawet banalna wymiana zdań mają nas czegoś nauczyć. Na przykład pytanie o godzinę, winno nam uświadomić, że nie szanujemy czasu. To nie przypadek, że przechodzeń, który o to zagadnął, spośród setek innych osób wybrał właśnie nas. Za każdym razem albo coś komuś dajemy, albo coś otrzymujemy od drugiego człowieka.
Opowiadam terapeutce, że gdy podążałam na nasze spotkanie, młoda dziewczyna zapytała mnie o ulicę Brożka. Odpowiedziałam, że nie znam tej dzielnicy, a sto metrów dalej trafiłam na poszukiwaną przez nią ulicę. Jak to zinterpretować?
Pani Barbara zamyka oczy, wykonuje ruch głowa i wyjaśnia: spotkana osoba wzięła mnie za mieszkankę tej dzielnicy, gdyż zamieszkujące te bloki osoby są w wieku zbliżonym do mojego. Natomiast na głębszym planie jej dusza zakomunikowała mojej: Nie zamykaj się w swoim świecie, jest tyle miejsc, które warto poznać.
W tym, co się wydarza, nie ma nic przypadkowego czy niezasłużonego. Na wszystko kiedyś zapracowaliśmy: odczuwamy w ten sposób skutki swoich działań z poprzednich wcieleń. Każde spotkanie, nawet banalna wymiana zdań mają nas czegoś nauczyć. Na przykład pytanie o godzinę, winno nam uświadomić, że nie szanujemy czasu. To nie przypadek, że przechodzeń, który o to zagadnął, spośród setek innych osób wybrał właśnie nas. Za każdym razem albo coś komuś dajemy, albo coś otrzymujemy od drugiego człowieka.
Opowiadam terapeutce, że gdy podążałam na nasze spotkanie, młoda dziewczyna zapytała mnie o ulicę Brożka. Odpowiedziałam, że nie znam tej dzielnicy, a sto metrów dalej trafiłam na poszukiwaną przez nią ulicę. Jak to zinterpretować?
Pani Barbara zamyka oczy, wykonuje ruch głowa i wyjaśnia: spotkana osoba wzięła mnie za mieszkankę tej dzielnicy, gdyż zamieszkujące te bloki osoby są w wieku zbliżonym do mojego. Natomiast na głębszym planie jej dusza zakomunikowała mojej: Nie zamykaj się w swoim świecie, jest tyle miejsc, które warto poznać.
Diagnoza w transie
Aby dotrzeć do przyczyny, czyli pierwszej myśli, która wywołała chorobę, terapeutka posługuje się transem. Wchodzi w zmieniony stan świadomości, stając się niejako klonem osoby, która się zgłosiła. Przyjmuje wtedy wszystkie jej cechy, uczucia i zyskuje wgląd w historię tego drugiego człowieka. Jednocześnie jednak zachowuje własną osobowość. Przechadzając się po linii czasu odtwarza zdarzenia z przeszłości. Chory bywa zdumiony, kiedy ustami terapeutki przemawia jego dawno nieżyjący krewny.
Barbara Zalewska w pewnym momencie pyta, czy chcę przekonać się (zobaczyć), jak pracuje. Potwierdzam i rozglądam się za jakimś klientem, którego można by sfotografować. Ale to ja będę bohaterką seansu. Siadam więc wygodnie na kanapie, a healerka zamyka oczy i staje w takiej postawie, jakby całym ciałem szturmowała niewidzialną przeszkodę. Bo tak właśnie ułożyła się moja energia.
Dlaczego?
Terapeutka przywołuje obraz z dzieciństwa: zabawy w gronie konfliktowych koleżanek. Dwie osoby zamknęły się w pokoju, a ja chcę koniecznie się do nich dostać. Napieram z całej siły na drzwi, ale nie mogę sforsować zapory. Wyczerpana rezygnuję z kontynuowania akcji wychodząc z założenia, że jak będą mnie potrzebowali, sami mi otworzą. Wszystko się zgadza z wyjątkiem tego, że nie chodziło o koleżanki, lecz rodzeństwo.
W przełożeniu zaś na dorosłe życie oznacza to ciągłe, ale nieudane próby forsowania swoich pomysłów. Nic dodać, nic ująć.
Barbara Zalewska w pewnym momencie pyta, czy chcę przekonać się (zobaczyć), jak pracuje. Potwierdzam i rozglądam się za jakimś klientem, którego można by sfotografować. Ale to ja będę bohaterką seansu. Siadam więc wygodnie na kanapie, a healerka zamyka oczy i staje w takiej postawie, jakby całym ciałem szturmowała niewidzialną przeszkodę. Bo tak właśnie ułożyła się moja energia.
Dlaczego?
Terapeutka przywołuje obraz z dzieciństwa: zabawy w gronie konfliktowych koleżanek. Dwie osoby zamknęły się w pokoju, a ja chcę koniecznie się do nich dostać. Napieram z całej siły na drzwi, ale nie mogę sforsować zapory. Wyczerpana rezygnuję z kontynuowania akcji wychodząc z założenia, że jak będą mnie potrzebowali, sami mi otworzą. Wszystko się zgadza z wyjątkiem tego, że nie chodziło o koleżanki, lecz rodzeństwo.
W przełożeniu zaś na dorosłe życie oznacza to ciągłe, ale nieudane próby forsowania swoich pomysłów. Nic dodać, nic ująć.
Trzy przekleństwa
Wszystkie, jak się okazało, pochodziły od bliskich mi kobiet. Pani Barbara pyta, kto w rodzinie chorował na nogi. Potwierdza, że chodzi o babcię Mariannę. Healerka przywołuje scenę z dzieciństwa, o której zapomniałam jakieś pół wieku temu. Babcia swoim władczym tonem wydaje mi polecenie przyniesienia wiadra wody. Ponieważ jestem małą dziewczynką, zadanie mnie przerasta. Waham się więc, próbuję się jakoś wykręcić. Słyszę napomnienie: – To ja mam pójść po wodę, z tymi nogami? Przynoszę wiadro, ale po drodze połowę wody rozchlapuję. W efekcie muszę przynieść następne. Oto przekleństwo, które sprawia, że na każdą pracę przeznaczam dwa razy więcej czasu niż inni.
Potem terapeutka przybiera postawę babci Marii, prezentując jej charakterystyczny chód, a zarazem informując o znacznej tuszy. Sprawa jest z pozoru błaha: babcia pozwala mi wyjść na ulicę do koleżanek tylko na 5 minut. Nie mając zegarka ani wyczucia czasu – przekraczam wyznaczony limit. Za karę na trzy godziny zostaję zamknięta w domu. W rezultacie w dorosłym życiu doświadczam czegoś, co można określić mianem dziur czasowych. Mnóstwo czasu tracę na mało pasjonujące zajęcia, a umykają mi ważne sprawy, ciekawe spotkania. I nie należę do osób, które znajdują się zawsze w określonym miejscu o właściwej porze…
Potem terapeutka przybiera postawę babci Marii, prezentując jej charakterystyczny chód, a zarazem informując o znacznej tuszy. Sprawa jest z pozoru błaha: babcia pozwala mi wyjść na ulicę do koleżanek tylko na 5 minut. Nie mając zegarka ani wyczucia czasu – przekraczam wyznaczony limit. Za karę na trzy godziny zostaję zamknięta w domu. W rezultacie w dorosłym życiu doświadczam czegoś, co można określić mianem dziur czasowych. Mnóstwo czasu tracę na mało pasjonujące zajęcia, a umykają mi ważne sprawy, ciekawe spotkania. I nie należę do osób, które znajdują się zawsze w określonym miejscu o właściwej porze…
Trzecie przekleństwo, dotyczące sfery finansów, pochodziło od mojej siostry. I tym razem moja rozmówczyni odtworzyła idealnie sylwetkę, minę i ton, jakim zostały wypowiedziane tamte słowa…
Po odkryciu przyczyny problemów przychodzi kolej na oczyszczenie energetyczne. W efekcie odpuszcza ból kolana, niepoddający się wcześniej żadnym terapiom ani konwencjonalnym, ani naturalnym. Ustępują również bóle kręgosłupa lędźwiowego.
Healerka zauważa, że najlepiej zająć się problemem w momencie, kiedy tylko się pojawi. Jeśli kogoś przez cale lata prześladują np. migreny czy bóle kręgosłupa, to nawet po oczyszczeniu energetycznym dolegliwości te mogą wracać. Organizm zapamiętał bowiem swoje słabe punkty. Będą to jednak bóle fantomowe. W takich przypadkach najlepiej nam zrobi odwrócenie uwagi od bolącego miejsca. Przydatna jest tu np. terapia śmiechem, biblioterapia (czytanie odpowiednio dobranej lektury) czy oglądanie komedii.
Po odkryciu przyczyny problemów przychodzi kolej na oczyszczenie energetyczne. W efekcie odpuszcza ból kolana, niepoddający się wcześniej żadnym terapiom ani konwencjonalnym, ani naturalnym. Ustępują również bóle kręgosłupa lędźwiowego.
Healerka zauważa, że najlepiej zająć się problemem w momencie, kiedy tylko się pojawi. Jeśli kogoś przez cale lata prześladują np. migreny czy bóle kręgosłupa, to nawet po oczyszczeniu energetycznym dolegliwości te mogą wracać. Organizm zapamiętał bowiem swoje słabe punkty. Będą to jednak bóle fantomowe. W takich przypadkach najlepiej nam zrobi odwrócenie uwagi od bolącego miejsca. Przydatna jest tu np. terapia śmiechem, biblioterapia (czytanie odpowiednio dobranej lektury) czy oglądanie komedii.
Myśl hoduje nowotwór
Pewnemu uczniowi bardzo zależało na poprawieniu oceny, która miała się znaleźć na świadectwie. Starannie przygotował się do decydującej klasówki. Nauczycielka stanęła nad chłopcem piszącym pracę i powiedziała: – Oj, pusto w głowie. Uczeń zrobił się blady jak kartka papieru, a zaraz potem poczuł gorąco w całym ciele. Zdarzenie miało miejsce w maju, a w lipcu u chłopca stwierdzono silną białaczkę.
Pani Barbara opowiedziała choremu jego historię. Rozpłakał się na tamto wspomnienie. Negatywne emocje zostały rozładowane, kod choroby przestał działać, nastąpiło uzdrowienie.
Nowotwory mózgu – zdaniem healerki – powstają wskutek zdarzeń wywołujących emocje. Samo umiejscowienie glejaka świadczy o tym, jakie niszczące uczucie go wywołało. Dopóki chory podtrzymuje negatywną emocję, dopóty nie pozbędzie się nowotworu.
Pani Barbara opowiedziała choremu jego historię. Rozpłakał się na tamto wspomnienie. Negatywne emocje zostały rozładowane, kod choroby przestał działać, nastąpiło uzdrowienie.
Nowotwory mózgu – zdaniem healerki – powstają wskutek zdarzeń wywołujących emocje. Samo umiejscowienie glejaka świadczy o tym, jakie niszczące uczucie go wywołało. Dopóki chory podtrzymuje negatywną emocję, dopóty nie pozbędzie się nowotworu.
Źródłem raka jest myśl i towarzysząca jej emocja. Moja rozmówczyni pomogła chłopcu cierpiącemu na nowotwór prawego biodra. Dlaczego rozwinął się akurat w tym miejscu? Biodra odpowiadają za radość życia. Terapeutka cofnęła się w czasie do wesela i zobaczyła jak siedzące przy stole dziecko jest ściśnięte z prawej strony. W tym miejscu energia radości została zablokowana, od tamtej pory to biodro nie mogło się normalnie rozwijać. Ubytek energii podświadomość wypełniała obcymi energiami. Za nimi weszło obce DNA, a z czasem rozwinął się guz.
Pani Barbara ma na koncie spektakularne uzdrowienia chorych na nowotwory. Pomogła np. kobiecie z guzem macicy o średnicy 5cm. Już po dwóch zabiegach po nowotworze nie pozostał nawet ślad: USG wykazało, że macica jest czysta. Dla pewności badanie powtórzono w innym laboratorium, chorą kontrolowali różni specjaliści, którzy potwierdzili uleczenie.
Pani Barbara ma na koncie spektakularne uzdrowienia chorych na nowotwory. Pomogła np. kobiecie z guzem macicy o średnicy 5cm. Już po dwóch zabiegach po nowotworze nie pozostał nawet ślad: USG wykazało, że macica jest czysta. Dla pewności badanie powtórzono w innym laboratorium, chorą kontrolowali różni specjaliści, którzy potwierdzili uleczenie.
Niezwykły przypadek
Pewna nastolatka zachorowała na nowotwór kości. Chirurgicznie usunięto jej kość udową, wstawiając protezę i sztuczne kolano. Żeby dziecko mogło urosnąć i normalnie funkcjonować, trzeba było wydłużyć kości podudzia. Healerka uprzedziła rodziców, że nogi będą równej długości, ale kolana znajdą się na różnej wysokości: zdrowe było cztery centymetry poniżej kolana chorej nogi z wydłużonym podudziem. Równocześnie uzdrowicielka wzmocniła mięśnie ud chorej nogi, aby kończyna zapewniła dziewczynce stabilność. Po terapii 14-latka zrezygnowała z kontynuowania leczenia chemią. Odrosły jej gęste kędziory, jest zdrowa.
Barbara Zalewska przywraca chorym nie tylko zdrowie, ale, jak stwierdził jej pacjent Wojtek, sceptycznie nastawiony do terapii: daje prawdziwego kopa energetycznego, uskrzydla człowieka. A Beata C., stała czytelniczka NŚ napisała w liście do redakcji: Byłam świadkiem pracy pani Basi, która wybudziła 15-letniego chłopca ze śpiączki, choć lekarze przekreślili jego szanse na normalne życie, twierdząc, że pozostanie roślinką.
Barbara Zalewska przywraca chorym nie tylko zdrowie, ale, jak stwierdził jej pacjent Wojtek, sceptycznie nastawiony do terapii: daje prawdziwego kopa energetycznego, uskrzydla człowieka. A Beata C., stała czytelniczka NŚ napisała w liście do redakcji: Byłam świadkiem pracy pani Basi, która wybudziła 15-letniego chłopca ze śpiączki, choć lekarze przekreślili jego szanse na normalne życie, twierdząc, że pozostanie roślinką.
Pomoc dla bezdzietnych par
U Barbary Zalewskiej szukają pomocy pary, które nie mogą doczekać się potomstwa. Zazwyczaj z medycznego punktu widzenia małżonkowie są zdrowi i dopiero w transie widać przeszkody uniemożliwiające poczęcie potomka.
Oto jeden z takich przypadków: healerka widzi chłopca, którego stopy są zanurzone w niedużej miednicy z wodą. Babcia polewa mu nóżki, napominając: siedź spokojnie, nie rozchlapuj. Chłopczyk ściska kolana.
W następnych wizjach znów pojawia się babcia musztrująca wnuczka: nie wolno mu się wiercić, musi siedzieć nieruchomo przy stole.
W efekcie tych zabiegów wychowawczych ukształtowała się osobowość człowieka niezwykle uporządkowanego, wręcz pedantycznego w dorosłym życiu. Przed malowaniem mieszkania zaznaczył na podłodze miejsca, gdzie stały meble, aby potem ustawić je dokładnie tam, gdzie przedtem. Ten sposób wychowania sprawił, że energia mężczyzny została uwięziona na poziomie nóg, nie potrafił też zdobyć się na spontaniczność, luz. Z tego powodu nie mógł zostać ojcem. Dopiero uświadomienie sobie tego faktu i porzucenie kodów z dzieciństwa odblokowało przepływ energii i małżonkowie mogli cieszyć się z rodzicielstwa.
Oto jeden z takich przypadków: healerka widzi chłopca, którego stopy są zanurzone w niedużej miednicy z wodą. Babcia polewa mu nóżki, napominając: siedź spokojnie, nie rozchlapuj. Chłopczyk ściska kolana.
W następnych wizjach znów pojawia się babcia musztrująca wnuczka: nie wolno mu się wiercić, musi siedzieć nieruchomo przy stole.
W efekcie tych zabiegów wychowawczych ukształtowała się osobowość człowieka niezwykle uporządkowanego, wręcz pedantycznego w dorosłym życiu. Przed malowaniem mieszkania zaznaczył na podłodze miejsca, gdzie stały meble, aby potem ustawić je dokładnie tam, gdzie przedtem. Ten sposób wychowania sprawił, że energia mężczyzny została uwięziona na poziomie nóg, nie potrafił też zdobyć się na spontaniczność, luz. Z tego powodu nie mógł zostać ojcem. Dopiero uświadomienie sobie tego faktu i porzucenie kodów z dzieciństwa odblokowało przepływ energii i małżonkowie mogli cieszyć się z rodzicielstwa.
U mojej rozmówczyni zjawiają się też pary przeżywające w związku kryzys. Z perspektywy linii czasowej może im powiedzieć, co będzie się działo, jeśli zostaną razem, a jaka przyszłość ich czeka w przypadku rozwodu, ale decyzję podejmują sami zainteresowani. Warto zdać sobie sprawę z tego, że przychodzimy na świat po to, aby zaliczać kolejne lekcje. Jeśli zadanie zostało wykonane, przychodzi kolej na następne.
Sierżant jak matka
Dorosły mężczyzna odbywający służbę wojskową zaczął się moczyć w nocy. Skąd wzięła się ta przypadłość? Barbara Zalewskazajrzała w przeszłość młodego człowieka i zobaczyła małego chłopca, który w czasie zabawy zasikał majteczki. Matka podniosła okropny krzyk, dziecko było przerażone.
Przez wiele lat nic się nie działo, aż wreszcie rekrut trafił na sierżanta, który bez przerwy krzyczał na podwładnych, zapewniając piskliwym głosem, że jest dla nich jak matka. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że głos podoficera miał brzmienie podobnie do głosu matki młodego żołnierza. Bodźce te uruchomiły reakcję z dzieciństwa: krzyk – strach – mimowolne moczenie.
Przez wiele lat nic się nie działo, aż wreszcie rekrut trafił na sierżanta, który bez przerwy krzyczał na podwładnych, zapewniając piskliwym głosem, że jest dla nich jak matka. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że głos podoficera miał brzmienie podobnie do głosu matki młodego żołnierza. Bodźce te uruchomiły reakcję z dzieciństwa: krzyk – strach – mimowolne moczenie.
Kłopotliwy dar: jasnowidzenie
Dar jasnowidzenia bywa trudny do udźwignięcia. Pani Barbara nie potrzebuje zdjęcia czy przedmiotu, który należał do zaginionej osoby, by zobaczyć, co się jej przydarzyło. To ona sama staje się bowiem poszukiwanym człowiekiem, doświadczając wszystkich uczuć i cierpień, które były jego udziałem. Odczuwanie tego, co przeżywa osoba, która tonie lub pozbawia się życia przez powieszenie, jest nad wyraz przykre. Z tego powodu rzadko pomaga policji w poszukiwaniu zaginionych.
Taki przypadek miał miejsce na zalewie w Siemianówce, gdzie zatonęła motorówka. Odnaleziono tylko jedno ciało, drugi uczestnik przejażdżki i łódź przepadli bez śladu. Pani Barbara ujrzała, że motorówka rozbiła się o podwodną skałę. Wskazała miejsce zdarzenia, a nurkowie odnaleźli tam zaryty dziobem w piasku wrak łodzi. W pobliżu spoczywało ciało drugiego z poszukiwanych mężczyzn.
Taki przypadek miał miejsce na zalewie w Siemianówce, gdzie zatonęła motorówka. Odnaleziono tylko jedno ciało, drugi uczestnik przejażdżki i łódź przepadli bez śladu. Pani Barbara ujrzała, że motorówka rozbiła się o podwodną skałę. Wskazała miejsce zdarzenia, a nurkowie odnaleźli tam zaryty dziobem w piasku wrak łodzi. W pobliżu spoczywało ciało drugiego z poszukiwanych mężczyzn.
Pasożyt na życzenie
Medycyna chińska wiąże rozwój określonych grup pasożytów z deficytem energii w różnych narządach. Np. osłabieniu serca towarzyszy tendencja do rozwoju pasożytów jelitowych, a niedobór energii w nerkach wywołuje podatność na grzybice. Choć to może się wydać zaskakujące, także myśli mogą się materializować w postaci pasożytów.
Do Barbary Zalewskiej rodzice przyprowadzili siedmioletnią, chudziutką dziewczynkę cierpiącą na brak apetytu. W jej jelicie rozwinęły się liczne glisty. Skąd wzięły się te pasożyty? Okazało się, że rodzice dziecka rozwodzili się, ale nie pozwalali córeczce rozmawiać na ten temat. Dziecko pragnęło zachować związek rodziców, stąd zrodziła się myśl: Rodzice nie rozejdą się, jeśli zwiążę sznurowadła butów mamy i taty. Myśl zmaterializowała się w postaci glist – długich i mocnych jak sznurowadła…
W dzisiejszych czasach wiele osób cierpi na choroby pasożytnicze. Pani Barbara odkrywa pasożyty, często nieujawnione w analizach laboratoryjnych, natomiast ich zwalczaniem zajmuje się jej współpracownica, Ewa Masłowska.
Do Barbary Zalewskiej rodzice przyprowadzili siedmioletnią, chudziutką dziewczynkę cierpiącą na brak apetytu. W jej jelicie rozwinęły się liczne glisty. Skąd wzięły się te pasożyty? Okazało się, że rodzice dziecka rozwodzili się, ale nie pozwalali córeczce rozmawiać na ten temat. Dziecko pragnęło zachować związek rodziców, stąd zrodziła się myśl: Rodzice nie rozejdą się, jeśli zwiążę sznurowadła butów mamy i taty. Myśl zmaterializowała się w postaci glist – długich i mocnych jak sznurowadła…
W dzisiejszych czasach wiele osób cierpi na choroby pasożytnicze. Pani Barbara odkrywa pasożyty, często nieujawnione w analizach laboratoryjnych, natomiast ich zwalczaniem zajmuje się jej współpracownica, Ewa Masłowska.
Wszechobecne zagrożenie
Zazwyczaj nie pamiętamy o tym, że pasożytnicze mikroorganizmy i robaki zagrażają nam na każdym kroku. Wspaniałą pożywką dla bakterii są np. banknoty. Mrożenie do temperaturze – 3 st. C niszczy bakterie w rybach i mięsie, ale, aby je usunąć ze spożywanych na surowo owoców należałoby przemywać ich skórki spirytusem.
Ewa Masłowska posługująca się metodą dr Huldy Clark, za pomocą aparatu wysyłającego impulsy elektryczne o określonej częstotliwości sprawdza, jakie pasożytnicze grzyby, bakterie i pierwotniaki znajdują się w organizmie chorego. U mnie znajduje gronkowca, który usadowił się w migdale, wymaz z gardła go więc nie wykryje.
Moja rozmówczyni pyta, czy miewam krótkotrwałe bóle brzucha i mgiełki przed oczyma. Toksoplazma okazuje się niebezpieczna zwłaszcza dla młodych kobiet, gdyż powoduje uszkodzenia płodu. Potomstwo cierpi później na choroby trudne do wyleczenia. Toteż przyszłe matki, zanim zdecydują się na poczęcie, powinny uwolnić się od tego pasożyta.
Ewa Masłowska posługująca się metodą dr Huldy Clark, za pomocą aparatu wysyłającego impulsy elektryczne o określonej częstotliwości sprawdza, jakie pasożytnicze grzyby, bakterie i pierwotniaki znajdują się w organizmie chorego. U mnie znajduje gronkowca, który usadowił się w migdale, wymaz z gardła go więc nie wykryje.
Moja rozmówczyni pyta, czy miewam krótkotrwałe bóle brzucha i mgiełki przed oczyma. Toksoplazma okazuje się niebezpieczna zwłaszcza dla młodych kobiet, gdyż powoduje uszkodzenia płodu. Potomstwo cierpi później na choroby trudne do wyleczenia. Toteż przyszłe matki, zanim zdecydują się na poczęcie, powinny uwolnić się od tego pasożyta.
Niebezpieczne są też lamblie, które atakują cały organizm: jelita, wątrobę, układ nerwowy. Nie można ich jednak wykryć przeprowadzając analizę kału pod kątem obecności pasożytów. Z kolei kleszcze przenoszą boreliozę. Natomiast nasze komary, choć nie są nośnikami malarii, zakażają nicieniami (robakami) żerującymi w sercu.
Ewa Masłowska potrafi uwolnić organizm od pasożytów, z powodzeniem też leczy boreliozę. Terapię prądem elektrycznym wspiera ziołami i innymi preparatami naturalnymi. Zachęca klientów, by korzystali na co dzień z popularnych ziół: rumianku i piołunu, które niszczą pasożyty. Pokona je również herbata z wrotyczu, który wycofano z naszych zielarni, ale jest dostępny w aptekach Rosji i Białorusi.
Osobom, które mają kłopoty z zatokami poleca inhalacje ze szklanki gorącej wody z łyżeczką sody oczyszczonej i soli morskiej. Okrywamy wówczas głowę ręcznikiem i wykonujemy serie po 5 oddechów: najpierw wdychając parę nosem i wydychając ustami, a potem odwrotnie (wdech ustami, wydech przez nos). Dobrym uzupełnieniem inhalacji jest ciepły masaż od skraju brwi w kierunku nasady nosa.
Ewa Masłowska potrafi uwolnić organizm od pasożytów, z powodzeniem też leczy boreliozę. Terapię prądem elektrycznym wspiera ziołami i innymi preparatami naturalnymi. Zachęca klientów, by korzystali na co dzień z popularnych ziół: rumianku i piołunu, które niszczą pasożyty. Pokona je również herbata z wrotyczu, który wycofano z naszych zielarni, ale jest dostępny w aptekach Rosji i Białorusi.
Osobom, które mają kłopoty z zatokami poleca inhalacje ze szklanki gorącej wody z łyżeczką sody oczyszczonej i soli morskiej. Okrywamy wówczas głowę ręcznikiem i wykonujemy serie po 5 oddechów: najpierw wdychając parę nosem i wydychając ustami, a potem odwrotnie (wdech ustami, wydech przez nos). Dobrym uzupełnieniem inhalacji jest ciepły masaż od skraju brwi w kierunku nasady nosa.
W czasie swojej praktyki Ewa Masłowska zauważyła, że nie każdy aparat typu zapper sprawdza się jako narzędzie terapii. Wskazania niektórych urządzeń były obciążone błędami. Warto też zdać sobie sprawę z tego, że leczenie prądem elektrycznym nie jest obojętne dla zdrowia. Osoba, która nie ma certyfikatu i praktyki w tej dziedzinie może choremu zaszkodzić. W naszym organizmie żyją miliony pożytecznych bakterii, które wspomagają życiowe funkcje. Toteż, zanim skorzystamy z kuracji mającej na celu pozbycie się pasożytów, sprawdźmy, czy osoba, która ją przeprowadza, ma odpowiednie uprawnienia. Ewa Masłowska ukończyła w tym zakresie kursy testowania za pomocą elektropunktury metodą Volla, elektropunktury i testowania preparatów Eav, a także ziołolecznictwa i biorezonansu. Uczy się też leczenia pijawkami. Działając wspólnie z Barbarą Zalewską każdego postawią na nogi.
wtorek, 30 stycznia 2018
sobota, 20 stycznia 2018
CZYTAJ ETYKIETY KOSMETYKÓW - TRICLOSAN CO TO JEST ???
MYDŁO I PASTA DO ZĘBÓW, KTÓRYCH NIGDY NIE UŻYWAJ! (USZKADZAJĄ TARCZYCĘ I MOGĄ WYWOŁAĆ DEPRESJE)
Upośledza system immunologiczny, zaburza gospodarkę hormonalną, może wywołać depresję! Uważaj czym myjesz ręce i zęby!
Katarzyna Gurbacka-Dyplomowany dietetyk i promotor zdrowego odżywiania
Autor-bestsellera- odchudzającej książki kucharskiej Sekrety Odchudzania
Autor-bestsellera- odchudzającej książki kucharskiej Sekrety Odchudzania
Wprawie każdym domu używa się podstawowych środków higienicznych, takich jak mydło, szampon, proszek do prania, pasta do zębów, płyn do mycia naczyń, żel do golenia. Wiele z nas korzysta również z mnóstwa innych kosmetyków i środków chemicznych.
Na co dzień, nie zdajemy sobie sprawy z tego, co tak naprawdę kryje się w tych detergentach i jak bardzo szkodliwy wpływ mają na nasze zdrowie niektóre toksyczne substancje. Być może to nie przypadek, że właśnie kobiety – grupa docelowa producentów kosmetyków – często borykają się z problemami z tarczycą, alergiami i rakiem piersi.!
Oto dwaj najwięksi truciciele, których działaniom DOBROWOLONIE się poddajemy.
Triklosan to środek przeciwgrzybiczny i bakteriobójczy z grupy fenoli. Jest używany najczęściej w antybakteryjnych mydłach, dezodorantach, pastach do zębów i płynach do płukania ust. Przenika z nich do naszego ciała i gromadzi się w nim. Szwedzcy naukowcy wykryli triklosan w mleku karmiących matek, co świadczy o tym, że jest absorbowany przez organizm ludzki w znacznych ilościach i może kumulować się w tkance tłuszczowej.
Grozi to poważnymi konsekwencjami. A oto najważniejsze z nich:
- Upośledza system immunologiczny, ponieważ niszczy wszystkie mikroorganizmy i naturalną florę bakteryjną skóry.
- W kontakcie z chlorowaną wodą z kranu, powoduje powstanie chloroformu, związku podejrzanego o właściwości rakotwórcze.
- W badaniach przeprowadzonych na myszach dowiedziono, że oddziałuje na metabolizm hormonów tarczycy, powodując hipotermię, działa także depresyjnie na centralny układ nerwowy.
- Upośledza kurczenie się mięśni, zarówno tych szkieletowych, jak i mięśnia sercowego. Uczeni z University of California w Davis oraz University of Colorado odkryli, że triklosan niekorzystnie wpływa na proteiny działające jak kanały jonowe, które kontrolują przepływ jonów wapnia, umożliwiając kurczenie się mięśni.
- Zwiększa ryzyko wystąpienia alergii (wskazują na to badania przeprowadzone przez American Academy of Allergy, Asthma & Immunology).
- Powoduje uodparnianie się bakterii na antybiotyki.
Paraben propylu to związek chemiczny używany głównie jako konserwant w kosmetykach i lekach. Występuje najczęściej w kremach, szamponach, płynach do kąpieli i tuszach do rzęs. Był stosowany również jako dodatek do żywności, jednak w 2006 roku zostało to zakazane. Często zdarza się, że jego stężenie w kosmetykach przekracza dopuszczalny poziom. W żelu pod prysznic Nivea „Water Lily & Oil” zaobserwowano 2,68 g/kg parabenu propylu, podczas gdy według Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów Unii Europejskiej (SCCS) dozwolony poziom tej substancji wynosi 2,48 g/kg.
Co złego jest w parabenach?
- Są podejrzewane o udział w powstawaniu raka piersi. W tkankach tego nowotworu znaleziono parabeny w stężeniu 20,6 ± 4,2 ng/g.
- Mogą być silnymi alergenami i powodować kontaktowe zapalenie skóry.
- Mogą powodować zaburzenia hormonalne i zaburzenia funkcjonowania tarczycy. Francuski Narodowy Instytut Konsumpcji przebadał 66 popularnych kosmetyków, dostępnych także na polskim rynku. Okazało się, że prawie połowa z nich zawiera parabeny, które mogą zakłócić równowagę hormonalną organizmu.
- Badania przeprowadzone na myszach wykazały, że mogą wywoływać zmiany biochemiczne w wątrobie i nerkach.
- Naukowcy przypuszczają, że parabeny mogą mieć negatywny wpływ na ruchliwość i liczbę plemników, powodując tym samym problemy z płodnością.
- Badania z udziałem szczurów wykazały, że parabeny upośledzają gospodarkę hormonami odpowiedzialnymi za cechy płciowe. To szczególnie niebezpieczne dla dzieci – chłopców naraża na niepełną maskulinizację i obniżenie jakości spermy, a dziewczynki – na przedwczesne dojrzewanie i ryzyko raka piersi.
Co możesz zrobić i jak ustrzec się przed tymi substancjami?
Paraben propylu i triklosan znajdują się w tak wielu popularnych środkach, min. w reklamowanych pastach do zębów, rekomendowanych przez dentystów!!!
Jedynie co można zrobić to czytać etykiety i unikać tych, zawierających te niebezpieczne składniki.
Staraj się więc ograniczyć ilość detergentów i kosmetyków, które mogą zawierać niebezpieczne substancje. Nie kupuj także tych, wymienionych powyżej. Wybieraj też takie, które nie zawierają tych składników. Przykładem jest chociażby zwykłe szare mydło!
Oczywiście nie namawiam do zaniedbywania higieny, jednak prostota i umiar są wskazane w każdej dziedzinie życia.
Co możemy zrobić, by żyć bardziej ekologicznie i zdrowo?
- Do sprzątania domu używaj naturalnych środków naszych babć – sody oczyszczonej, octu, soku z cytryny. Wypróbuj na przykład naturalny płyn do podłóg, który możesz z łatwością zrobić sama.
Składniki:
– pół wiadra gorącej wody
- pół butelki octu
- 3 krople olejku miętowego
Wszystkie składniki wymieszaj i umyj podłogi, zanim woda wystygnie. Zapach octu zniknie od razu po wyschnięciu podłogi, pozostawiając przyjemny aromat mięty.
- Korzystaj z bogactwa świata roślin. Do kąpieli używaj aromatycznych ziół, do pielęgnacji cery wypróbuj oliwę z oliwek czy sok z cytryny, zamiast peelingu do ciała z drogerii użyj fusów z kawy, na usta nałóż maseczkę z miodu.
- Czytaj skład kosmetyków, które chcesz kupić. Wystrzegaj się nazw Triclosan i Propylparaben. Pamiętaj, że substancje wymienione na początku składu występują w danym kosmetyku w największym stężeniu.
- Zainteresuj się kosmetykami naturalnymi, posiadającymi certyfikat Demeter, Ecocert, Cosmebio czy BDIH. Są dokładnie przebadane i nie zawierają szkodliwych substancji. Możesz je znaleźć w Internecie i w niektórych sieciówkach kosmetycznych.
- Nie używaj zbyt wielu mazideł. Żaden krem nie zadziała na urodę tak jak zdrowa dieta i higieniczny tryb życia.
- Chroń dzieci przed nadmiarem chemii. Pamiętaj, że przesadne dezynfekowanie wszystkiego wokół nich może przynieść więcej szkody niż pożytku i jeszcze bardziej narazić na alergię.
ZRÓDŁO http://gurbacka.pl/
CZY MOŻNA WYLECZYĆ RAKA DIETĄ - CUD w NOTTINGHAM
Gdy na jej wątrobie wykryto sześciocentymetrowy guz, Sue Olifent nie dawano żadnych szans. Mąż Robert nie pozwolił jej się poddać, Sue przeszła więc na rygorystyczną dietę. Dzisiaj oboje opowiadają ludziom historię o tym, jak to w ich rodzinnym mieście wydarzył się cud.
Jeśli będąc w Wielkiej Brytanii, odwiedzisz któregoś popołudnia pewną kameralną księgarnię w Nottingham, najpewniej natkniesz się tam na Sue i Roberta Olifentów. Siedzą zazwyczaj przy niewielkim stoliczku, otoczeni grupką ludzi. Każda z tych osób ma raka i chce osobiście usłyszeć opowieść o cudzie z Nottingham.
W 2011 r. u Sue zdiagnozowano jedną z najgroźniejszych odmian raka, na jej wątrobie rozwinął się bowiem ponad 6-centymetrowy guz. Jedyny komentarz, jaki lekarz był w stanie z siebie wydusić, patrząc na zdjęcia z tomografii komputerowej, to: „tak mi przykro, tak mi przykro”... Zszokowana Sue wyszła ze szpitala i udała się wprost do sklepu papierniczego, gdzie wydała 25 funtów na eleganckie karty pożegnalne dla rodziny i przyjaciół.
Jeśli będąc w Wielkiej Brytanii, odwiedzisz któregoś popołudnia pewną kameralną księgarnię w Nottingham, najpewniej natkniesz się tam na Sue i Roberta Olifentów. Siedzą zazwyczaj przy niewielkim stoliczku, otoczeni grupką ludzi. Każda z tych osób ma raka i chce osobiście usłyszeć opowieść o cudzie z Nottingham.
W 2011 r. u Sue zdiagnozowano jedną z najgroźniejszych odmian raka, na jej wątrobie rozwinął się bowiem ponad 6-centymetrowy guz. Jedyny komentarz, jaki lekarz był w stanie z siebie wydusić, patrząc na zdjęcia z tomografii komputerowej, to: „tak mi przykro, tak mi przykro”... Zszokowana Sue wyszła ze szpitala i udała się wprost do sklepu papierniczego, gdzie wydała 25 funtów na eleganckie karty pożegnalne dla rodziny i przyjaciół.
Sześć tygodni później Sue z powrotem wylądowała w szpitalu, ale wtedy po zabójczym nowotworze pozostała już tylko niegroźna blizna. Lekarze wzruszali jedynie ramionami i wyrokowali, że musiał to być jeden z tych rzadkich przypadków „spontanicznej remisji” – nie interesowało ich, co też Sue mogła uczynić, by poprawić swój stan.
Dlatego też Sue wraz z mężem Robertem, oboje w wieku 49 lat, uznali za swój obowiązek podzielić się swoją historią ze światem. Popołudniami urządzają sesje w księgarni, a w samym Nottingham i okolicach regularnie organizują darmowe spotkania.
Robert napisał też książkę „Do You Want to Know What We Did to Beat Cancer?” (Czy chcesz się dowiedzieć, jak pokonaliśmy raka?).
Gdy Sue wróciła ze szpitala z druzgocącą informacją, że nie zostało jej wiele czasu, Robert nie przyjął tego do wiadomości. Uparcie twierdził, że na pewno da się jeszcze coś zrobić.
Przez 3 wcześniejsze lata zajmował się bowiem zbieraniem informacji o chorobie nowotworowej i alternatywnych sposobach jej leczenia.
Była to dla niego swego rodzaju misja, ponieważ w 2008 roku był świadkiem, jak jego właśni rodzice cierpieli z powodu raka i niewłaściwej opieki zdrowotnej. Oboje umarli w odstępie miesiąca, co skłoniło Roberta do czytania wszystkich opracowań na temat nowotworów, jakie tylko mógł znaleźć.
Sue martwiła się o niego, uważała bowiem, że popada w obsesję. Ale żyli dalej własnym życiem (Robert prowadził firmę czyszczącą dywany), aż kiedyś Sue zaczęła odczuwać ostry ból po każdym posiłku.
Towarzyszyło temu kilka innych problemów, m.in. kandydoza, która, o dziwo, opanowała wszystkie palce u stóp, co Sue usiłowała ukryć, malując paznokcie lakierem.
Było to jednak coś znacznie poważniejszego. Bóle zaczynały się już w chwili, gdy wkładała jedzenie do ust, jeszcze zanim zdążyła je przełknąć. Mocno straciła też na wadze; w ciągu kilku tygodni schudła aż 9,5 kg.
Wszystko to zaniepokoiło jej internistę, zalecił więc wykonanie badań. Gdy Sue poszła do szpitala w celu odebrania wyników, lekarz pokazał jej wyraźnie widoczny na zdjęciach guz na wątrobie oraz towarzyszące mu trzy mniejsze narośle na trzustce. Pokaźny guz wywierał nacisk na naczynia krwionośne organu, przez co nie można było go zoperować.
W zasadzie nic nie można było już zrobić, więc lekarz przepisał jej tabletki nasenne („będzie ich pani potrzebować”) i dał skierowanie na biopsję. Gdy jej mąż o tym usłyszał, kategorycznie się temu sprzeciwił – biopsje mogą roznosić raka po organizmie, a Robert chciał zapobiec jeszcze dalszemu rozprzestrzenieniu choroby.
– Szczerze mówiąc, gdyby lekarz zaproponował mi wtedy chemioterapię, z miejsca bym się na nią zdecydowała – mówi Sue. Ale tak się nie stało, a prywatna konsultacja, jaką Robert przeprowadził z niezależnym onkologiem, potwierdziła, że ten rodzaj raka wątroby należy do najbardziej agresywnych.
Szanse na przeżycie były praktycznie równe zeru. Specjalista ostrzegł też Roberta, że wkrótce może spodziewać się nagłego pogorszenia stanu żony, gdyż guz niebawem uniemożliwi pracę wątroby i organizm nie będzie w stanie przetwarzać i wydalać toksyn. Mówiąc dosadnie, Sue po prostu się otruje Sue nie była obecna przy tej rozmowie, ale i tak sytuacja była dla niej jasna.
– Po wyjściu z gabinetu lekarza byłam zupełnie otępiona. Wsiadłam do autobusu, ale czułam się nierealnie, patrząc na innych pasażerów zajętych rozmową. Chciałam im wykrzyczeć, że mam raka i że niedługo umrę.
Gdy była już w sklepie i wybierała karty pożegnalne, kompletnie się załamała i nie mogła przestać płakać.
Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że wszystkich zawiodła: swojego 16-letniego syna Jordana, bo nie zobaczy, jak robi karierę i nie będzie babcią dla swoich przyszłych wnuków; i oczywiście Roberta, który wciąż cierpiał po niedawnej stracie rodziców.
Więc nic nie powiedziała Jordanowi i Robertowi. Zamiast tego zadzwoniła do najlepszej przyjaciółki, która zapewniała ją, że wszystko będzie w porządku, chociaż były to oczywiście tylko niewiele warte słowa pocieszenia. Następnie zadzwoniła do szefa, bo nie była sobie w stanie wyobrazić, że mogłaby powiedzieć to przy wszystkich i znów się załamać.
Po powrocie do domu zabrała się do zapisywania kart. Robert wówczas był jeszcze w pracy, ale niedługo później wrócił. – Serce mi waliło i nie mogłam przestać się trząść. Nie byłam w stanie ukryć przed nim swoich uczuć i emocji tak jak planowałam, to było po prostu niewykonalne – wspomina Sue.
Usiedli razem przy stole i Robert zaczął opowiadać jej o wszystkim, czego zdołał dowiedzieć się o raku przez ostatnie trzy lata, i o tym, jak można wspomóc leczenie za pomocą odpowiedniej diety i żywienia. Jako że lekarze nie mieli jej nic do zaoferowania, Sue zrozumiała, że podejście męża – mimo że wydawało jej się dosyć radykalne – to jej jedyna nadzieja.
– Usiedliśmy na spokojnie i dokładnie opowiedziałem jej o wszystkich szczegółach terapii żywieniowej raka – mówi Robert. – Doskonale pamiętam, że byliśmy wtedy w kuchni, a ja objąłem Sue ramieniem i obiecywałem jej, że wszystko będzie dobrze, mimo że czułem się, jakbym stracił z oczu brzeg i płynął w ciemności w nieznane.
Kilkoro znajomych podejrzewało, że Robert daje Sue fałszywą nadzieję.
– Bardzo mnie to złościło – wspomina. – Nadzieja to nadzieja, zawsze jest czymś dobrym i pozytywnym. W czym niby lepsi są lekarze, kiedy, jak by nie patrzeć, ogłaszają wyrok śmierci i mówią ze spokojem, że zostały ci trzy miesiące życia?
Zanim zdiagnozowano u niej nowotwór, dieta Sue była zupełnie przeciętna. Lubiła boczek, steki i ser, często jadała też biały chleb i ciasta. Ze wszystkich tych produktów musiała zrezygnować po wprowadzeniu reżimu dietetycznego przez Roberta, który sam w ramach wsparcia również zaczął go przestrzegać.
Jego program rozpoczął się od oczyszczania okrężnicy: codziennie rano przez tydzień Sue piła roztwór tlenku magnezu w wodzie. Następnie przyszedł czas na odtruwanie wątroby za pomocą mieszanki 1/3 ananasa, 1 łyżki stołowej oliwy z pierwszego tłoczenia, ząbku czosnku oraz 2–3-centymetrowego kawałka korzenia imbiru zmieszanych ze szklanką filtrowanej wody. Sue piła to codziennie rano przez 10 dni przed śniadaniem.
Wszelkie produkty przetwarzane przemysłowo, czerwone mięso i nabiał zostały wyeliminowane z jej diety i zastąpione świeżymi warzywami (na surowo bądź lekko obgotowanymi) oraz owocami o niskim indeksie glikemicznym (niskiej zawartości cukru), a więc jabłkami, gruszkami i rozcieńczanymi wodą cytrynami.
Dieta Roberta miała na celu zniszczenie środowiska, w jakim rak najlepiej się rozwija – wszystkie słodkie owoce, twarde, bogate w błonnik warzywa oraz cukry przetworzone były więc zakazane.
– Jeszcze raz podkreślam, bo nie sposób tego faktu przecenić, że guz Sue całkowicie zniknął i pozostała po nim jedynie blizna – cieszy się Robert.
Po jakimś czasie ustąpiły również pozostałe dolegliwości: paznokcie u nóg są teraz zdrowe i wolne od grzybicy, zniknęły wykwity skórne i Candida. Robert z kolei uporał się dzięki diecie z artretyzmem, dzięki czemu nie musi już brać leków sterydowych i przeciwbólowych.
Dziś minęły już trzy lata od feralnej diagnozy, a Sue nadal stosuje dietę opracowaną przez męża, chociaż, jak sama przyznaje, tęskni czasem za kanapką z szynką.
Oboje pracują obecnie na część etatu – on na farmie, ona w żłobku – ale ich życiową misją pozostaje dzielenie się swoją niesamowitą historią z każdym, kto tylko zechce ich wysłuchać. A sądząc po tłumach kłębiących się w księgarni, pragnie tego bardzo wiele osób.
Dieta, dzięki której Sue pokonała raka wątroby:
To jadła:
- Preparaty zawierające enzymy trawienne (np. Calivita, Assimilator Coral Club)
- Oliwa z pierwszego tłoczenia
- Wysokie dawki witaminy C
- Pestki moreli (B17, 30 dziennie)
- Niacyna (B3) w suplementach
- Świeżo wyciśnięty sok z ciemnozielonych warzyw liściastych, ogórka i selera, z jabłkiem, gruszką lub marchewką
- Surowe warzywa i sałatki (organiczne, z lokalnych upraw)
- Zielone warzywa liściaste, takie jak szpinak, jarmuż, brokuły, kapusta (na surowo bądź lekko obgotowana)
- Pokarmy fermentowane dla zdrowia flory jelitowej i suplementy probiotyku acidophilus
- Rośliny przyprawowe, takie jak cebula, czosnek, imbir, szczypiorek, kolendra
- Bardzo duże ilości wody – co najmniej 1,5 litra dziennie
- Niewielkie ilości białego mięsa (z hodowli organicznej) i tłustych ryb
Tego unikała:
- Nabiał
- Oleje roślinne do gotowania, sztuczne tłuszcze trans lub hydrogenizowane
- Żywność przetwarzana przemysłowo
- Produkty konserwowane, w puszkach
- Białe pieczywo, biała mąka, biały ryż
- Napoje gazowane, energy drinki, napoje owocowe
- Alkohol
- Kawa
- Czerwone mięso
- Bogate w błonnik warzywa, takie jak ziemniaki, rzepa i pasternak (jadła je w bardzo ograniczonych ilościach)
- Makaron
- Większość owoców (oprócz ananasa i organicznych jabłek i gruszek)
- Sól kuchenna przetwarzana przemysłowo – zamiast niej można stosować sól himalajską lub celtycką (tę drugą jednak w mniejszych ilościach)
Strona internetowa Sue i Roberta: www.cancer-acts.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)